Co będzie potrafił kolejny albo jeszcze następny iPhone? Trzeba przyznać, że aktualna edycja aparatu z logo Apple na obudowie zmieniła nasze postrzeganie telefonów komórkowych. Teraz wszyscy patrzą na nowe urządzenia tego typu, przez pryzmat aparatu z jabłuszkiem w logo - czy tego chcą czy nie. Kilka dni temu obił mi się o oczy pewien news, którego teraz nie mogę namierzyć, w którym przeczytać można było, że pewna grupa zajmująca się analizą rynku wysunęła dość odważną teorię.

Multitouch to na pewno przyszłość urządzeń z dotykowymi ekranami. Co można bowiem zmienić w celu usprawnienia wygody obsługi przenośnych gadżetów, jeśli nie dodać obsługę bardziej naturalnych gestów czy zamienić całą obudowę w jeden wielki ekran i panel dotykowy zarazem. Oczywiście z implementacją tego ostatniego jeszcze trochę poczekamy, ale multitouch będzie zapewne już za parę miesięcy standardem w urządzeniach z górnej półki. Na Mobile World Congress firma Stantum demonstrowała własne rozwiązanie w kwestii rozpoznawania wielu punktów przyłożenia palców do ekranu. Co ciekawe ich platforma deweloperska wykorzystywała ekran typu resistive a nie capacitive jak w iPhone lub Palm Pre. Pozwoli to na obsługę nie tylko „nagim” palcem ale również rysikiem, paznokciem czy palcem uzbrojonym np. w rękawiczkę - znany problem użytkowników iPhone'ów zimą.

Może pamiętacie, że ostatnio przy okazji jednego z newsów narzekaliśmy na to,  że i-mate zapowiadał wprowadzenie ciekawej stacji dokującej dla PDA, zamieniającej go bardziej w domowego peceta, ale pomysł ten najwyraźniej został pogrzebany, wraz z perspektywą olbrzymich strat tej korporacji. Tymczasem jak podaje Pocket-Lint, i-mate wciąż planuje udostępnienie takiego rozwiązania i to nawet w ulepszonej formie. Wejdzie ono na rynek prawdopodobnie wraz z urządzeniem o kodowej nazwie Legionnaire, którego atrapę zobaczyć możecie w naszym raporcie z targów MWC. Wspomniana stacja dokująca tymczasowo nosi nazwę Warrior i można powiedzieć że jest tak jakby udoskonalonym RedFly’em.