No to i ja dorzucę swoje trzy grosze, tym razem pozytywne (wcześniej z Wizardem było gorzej, choć tu była moja wina, bo gwarancja nie została uznana przez zmianę softu, a nie wszystko przywróciłem do oryginału).
Tym razem wysyłałem do serwisu Touch Pro, przez salon Orange.
Pierwszy szok przeżyłem już na miejscu w salonie... Pani otworzyła telefon i na miejscu stwierdziła, że mogą być problemu, bo telefon został prawdopodobnie zalany, a pracowała w serwisie i orientuje się, że w większości takich przypadków od razu odsyłają telefony - a poznała to po naklejce na baterii, o której istnieniu wcześniej nawet nie wiedziałem.
Zaznaczę, że za mojego posiadania telefon zalany nie został, no ale pierwszym właścicielem nie byłem, a że nie wiedziałem o tym kawałku papierka, to nie sprawdzałem go wcześniej.
No ale spróbować wysłać można, więc wysłałem.
Co do awarii, to do wysyłki zbierałem się już wcześniej, bo od początku był problem z przyciskami pod ekranem (nie zawsze działały lewo/prawo - standardowa wada podobno) i warstwa dotykowa na niej (scroll/zoom wheel), oraz nie działał czujnik rysika. Zebrałem się do naprawy dopiero jak padło mi całkowicie gniazdo ładowania - tu obawiałem się, że mogą to uznać za uszkodzenie mechaniczne. Telefon poszedł do serwisu...
Wrócił po niecałych dwóch tygodniach, niestety ktoś zapomniał dołączyć protokołu serwisowego, więc już coś mi nie pasowało. Obejrzałem telefon na szybko na miejscu w salonie i jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że jednak coś z nim robiono... Wymienili gniazdo ładowania, czujnik rysika również, niestety z przyciskami nadal był problem, choć mam wrażenie, że trochę mniejszy. Telefonu nawet nie otwierałem, wysłałem od razu jeszcze raz.
Wczoraj odebrałem go ponownie (minęły również niecałe 2 tygodnie). Tym razem protokół serwisowy był dołączony - wymieniono klawiaturę pod ekranem i coś jeszcze, ale niezbyt się orientuję po nazwie, pewnie coś z tym połączonego. Jako, że nie miałem czasu, stwierdziłem że sprawdzę spokojnie w domu. Telefon okazuje się działać teraz bez zarzutu.
Jednak najbardziej zdziwiłem się, gdy otworzyłem telefon. Na baterii nie ma śladu teoretycznego zalania (naklejka jest nieruszona). Nie wiem czy można wymienić samą naklejkę, nie spisałem niestety numery seryjnego baterii, więc nie mogę tego sprawdzić, ale wygląda mi to na wymianę baterii na nową.
Ogólnie więc jestem bardzo zadowolony z działania serwisu. Co prawda w międzyczasie zdążyłem okazyjnie kupić prawie nowego TP, więc teraz mam jedną sztukę na sprzedaż
Ale przynajmniej odzyskam trochę kosztów.
Dodam, że telefon był serwisowany co prawda przez Regenersis, ale oddział w Poznaniu (firma Trial) - nie wiem czy pracują tam inaczej niż w stolicy, ale spisali się bardzo dobrze.