Nie wiem co masz na myśli pisząć Hi-End i czy mówisz o audio czy znów o kinie domowym?
Teoretycznie o audio. Ale tak jak pisałem nie stać mnie na taki sprzęt - zatem u siebie zadowalam się tzw. "kinem domowym". Kompletowanym z "klocków" i z filozofią "pod muzykę", ale jednak przy uwzględnieniu raczej niskiego budżetu

Ale takie "kino domowe" ma swoje plusy. Dzisiejsze płyty SACD (moja ulubiona - Pink Floyd Dark Side on The Moon) czy DVD dts (właśnie kupiłem "Jarre in China" z certyfikatem THX) są jednak przygotowane dla systemu 5.1.
Ale poza tymi 5.1 (tu słucham/oglądam głównie koncerty na DVD) nie ukrywam że lubię sobie posłuchać ze szkalneczką w ręku zwykłych CD no i ....... moich winyli, bo mam taki wynalazek jak gramofon HiFi

W ogóle cały temat nie pasuje do wątku

Chciałem tylko zwrócić uwagę na różnicę w tzw. "słuchaniu muzyki" (mini słuchawki) i "słuchaniu" muzyki - na sprzęcie "domowym" nawet przeciętnej klasy. Rozumiem młodzież, bo sam kiedyś biegałem po ulicach z "antenką" słuchając listy przebojów trójki, ale wówczas (początek lat 70-tych) nawet zwykły gramofon stereo był poza moim zasięgiem, a jak już go miałem (nie Hi-Fi bynajmniej), to "zachodnie" płyty w Pewexie po 10 USD były już raczej poza zasięgiem. Zatem w zasadzie nie było innej możliwości - trzeba było słuchać "tranzystora"......
Wówczas bardzo marzyłem o tym, że jak zacznę pracować to kupię sobie sprzęt, że wówczas będę mógł usiąść przed sprzętem Hi-Fi i posłuchać muzyki. Właśnie usiąść i posłuchać !
Tak bardzo o tym marzyłem, że dziś nie wyobrażam sobie innego sposobu słuchania muzyki. W ogóle to mam chyba duszę artysty i zarówno książkę, film czy muzykę lubię ....... trochę przeżyć. Podobnie traktuję moje wędrówki w górach. Po prostu wszędzie szukam wrażeń estetycznych. Dlatego obce jest dla mnie pojęcie słuchania muzyki jako zajęcia dodatkowego - ot dla zabicia czasu. Z wycieczką w góry czy do lasu, z muzyką, filmem czy książką to tak jak z seksem. Do tego musi być odpowiedni nastrój

inaczej to tylko substytut. No i tak właśnie traktuję MP3 na słuchawkach. Jako substytut. A że kocham "pełne" życie - substytów unikam, no chyba że muszę, bo np. "budżet" nie pozwala
(ciągle mi chodzi po głowie ten HiEnd - tyle że żona by mnie chyba zabiła) 
Zapomniałeś dodać -"moim zdaniem". Dla mnie nie jest to żadna rewelacja (choć o nawigacji nie mam zielonego pojęcia), po prostu tak mały ekranik z takiej odległości jest słabo czytelny, i tyle.
To nie tak. Wiesz - zapałka jest słaba jeżeli masz nią podpalić kloc drewna. Ale już jest niezła jak masz podpalić patyczek. Wszystko zależy od zastosowania !!! Zapominasz, że czytelność ekranu nie zależy od jego wilekości
(a raczej zależy niewiele) ale przede wszystkim od ilości informacji, którą tam masz do odczytania. Jeżeli masz narysowanych 8 kresek w tym jedną na fioletowo to 1 sekundowy rzut oka pozwoli Tobie się zorientować czy na następnym skrzyżowaniu masz jechać prosto, w prawo czy w lewo. Jeżeli można to zrobić w ciągu 1 sek tzn. że do tego celu czytelność ekranu pocketa jest wystarczająca. Oczywiście znam takich, którzy nie wiedzieć czemu podczas nawigacji chcą koniecznie przeczytać nazwy ulic na ekranie pocketa. Tyle, że to z prawdziwą nawigacją nie ma nic wspólnego. Nawigacja polega na tym że Jadzia Tobie mówi, "trzymaj się prawej" lub "za 200m skręć w lewo", a jak ktoś
(tak jak ja) nie ma "gadającej" Jadzi to wykonuje ten 1 sekundowy rzut okiem na układ kresek. Na prawdę - to zupełnie coś innego niż czytanie "ebooków" czy surfowanie w necie i wytężanie wzroku aby zobaczyć jakś literkę. W nawigacji wielkość ekranu pocketa w 100% wystarcza - dlatego można obiektywnie stwierdzić że pocket nadaje się do nawigacji bardzo dobrze.
Jeżeli to Ciebie nie przekonuje, to odpowiedz na takie pytanie:
Czy Tobie wystarcza rzut oka na prędkościomierz aby się zorientować jak szybko jedziesz ?
Jeżeli tak

- to to samo jest z GPSem - tu nic nie musisz "czytać" - zwłaszcza jak pocketa czy GPSa zamocujesz tak jak ja:
http://gps.anv.pl/image_2/HP2.jpg