Witam,
Dzięki Panowie za odpowiedzi. Dwa tygodnie temu w piątek oddałem Omnie do lokalnego oddziału CCS. Telefonik przyjęła bardzo miła pani - wszystko pięknie, ładnie. Spisała zgłoszenie (trochę lakonicznie, ale ok). Było napisane, że na ekranie występują dwie plamy (niebieska i spore odbarwienie białe - od temperatury), dodatkowo wspomniałem o problemach z łapaniem sygnału GPS i WIFI, poprosiłem też o aktualizację oprogramowania i sprawdzenie zestawu słuchawkowego noo i oczywiście było zapisane, że kiepsko działa dotyk.
Okazało się, że w związku z koniecznością sprawdzenia modułów GPS i WIFI nie mogą zrobić tego na miejscu i wysłali telefon do Warszawy.
Moje zdziwienie było duże kiedy po tygodniu telefonik już wrócił. Niestety, na miejscu zdziwiłem się jeszcze bardziej - okazało się, że w serwisie kompletnie olali sprawę, co takiego zrobili?
Sprawdzili słuchawki i stwierdzili, że są po prostu zepsute, jeśli chce to mogą mi je wymienić, ale to będzie kosztować 80 zł (swoją drogą cena - śmiech na sali), pani w tygodniu dzwoniła i pytała czy godzę się na wymianę za kasę (mimo tego, że w zgłoszeniu zaznaczyłem, że nie godzę się na naprawę za kasę) - oczywiście odmówiłem.
Kolejną sprawą, którą w serwisie się zajęli była...wymiana tylnej obudowy telefonu.

Zdziwiłem się niebywale, myślę sobie, przecież NIGDZIE nie wspominałem o ŻADNEJ tylnej obudowie telefonu...po co oni się tego czepili w ogóle?!
Co z resztą? Oczywiście nie drgnęli poplamionego ekranu, dotyku chyba też nie sprawdzali, co do aktualizacji oprogramowania to nie wiem, w raporcie było wspomniane tylko, że sprawdzili słuchawki i wymienili tylną obudowę a także przetestowali moduły GPS i WIFI i stwierdzili, że telefon spełnia normy producenta.
Ok, zajęli się słuchawkami, WIFI i GPS, tylną obudową, nie wiem czy aktualizowali oprogramowanie, ale dlaczego pominęli sprawę najbardziej widoczną, czyli ekran i dotyk?!
Trochę się zdenerwowałem. Oczywiście w serwisie lokalnym okazałem swoje niezadowolenie i oddałem telefon, tym razem z dopiskiem reklamacja.
Co ciekawe, koleś, który w tym serwisie pracuje poradził mi abym nakleił na wyświetlacz karteczkę (nawet mi przyniósł) i zaznaczył dokładnie gdzie te plamy są.

Nie wiem, czyżby serwisanci z Warszawy mieli trudności ze sprawdzeniem wyświetlacza?
Najbardziej wkurzyło mnie podejście serwisu. Nawet nie odnieśli się do problemu wyświetlacza czy dotyku, nigdzie o tym nie wspomnieli, tak jakby po prostu tego problemu nie było.
Teraz czeka mnie kolejny tydzień bez telefonu. Oczywiście, jak zapytałem w lokalnym CCSie o zastępczy telefon to powiedzieli, że oni nie wydają i chcieli mnie skierować do operatora. Czy było to zgodne z prawem?
Pytałem nawet (żeby skrócić czas oczekiwania) czy nie mogą przyjąć i zrobić tej reklamacji (został do zrobienia ekran, dotyk i akt. oprogramowania) na miejscu, ale koleś tam pracujący stwierdził, że są takie zasady iż nie może dwa razy jeden serwis naprawiać tego samego telefonu i muszą...wysłać go do Warszawy.

Jak to do Warszawy? Przecież dopiero stamtąd wrócił, myślę sobie, przecież Ty koleś tego telefonu jeszcze nie naprawiałeś bo wysłałeś go do stolicy...matko, co za ludzie.
Jaki morał na przyszłość? Panie i Panowie, sami sobie uzupełniajcie dokumenty i naklejajcie karteczki na telefony...
