Wiem tylko tyle, że wyląduje w Kalkucie, czyli w miarę "cywilizowanym" mieście jak na Indie, a potem totalna improwizacja. Pewnie poniesie mnie tradycyjnie wszędzie tam, gdzie nie ma cywilizacji i wszędzie tam, gdzie nie zdejmą ze mnie skory aby zrobić sobie oryginalny biały bębenek. Widzę, że muszę się do tego przygotować dłużej niż 15min.

- Dzięki za namiar

...a jeszcze się dowiedziałem, aby nie brać hindusek niekaszlących. Te mają AIDS (Kaszlące gruźlicę).
A tak poważnie to jadę ze znajomym fotografikiem i powinno być ciekawie. Też trochę pstrykam. Ostatnio fotografia ma wiele wspólnego z GPS. Mam zamiar zabrać lokalizator GPS, ustalający miejsce zrobienia zdjecia.