. Cały czas fascynuje mnie to, czemu ludzie używają akurat Ozi'ego, któremu brakuje tak podstawowej funkcjonalności.
Podejdź do zagadnienia z drugiej strony. Sam napisałeś, że turystyka to nie samochód.
No i właśnie.
Wszystko zależy od tego do czego ktoś wykorzystuje GPS. W eksploracji - zgoda - idealna kalibracja map jest najważniejsza. Ale w turystyce - zwłaszcza w turystyce wędrowniczej?
Kalibracja
(a dokładniej dokładność lokalizacyjna obiektów na mapie) jest sprawą na prawdę trzeciorzędną.
Pytanie: Do czego używamy GPS w turystyce? Rozumiem, że część ludzi do tego, żeby się zachwycać nową technologią i swoją pozycją na mapie. OK!
Ale spora część ludzi używa GPS do tego, żeby pomagał w orientacji w terenie. A w tym układzie - powiem szczerze, że w ogóle nie rozumiem problemu "dokładności" map.
(oczywiście w ramach jakiejś rozsądnej granicy). Markzal napisał, że GPS wskazywał mu, że jest 200m dalej. 200m to faktycznie już dość spory błąd i nawet mi nie bardzo się on podoba, ale pytam ........ no i co? Markzal umarł?

Zabłądził?

Chyba nie skoro dalej pisuje na PDA Club. To dowód na to, że ta kalibracja nie jest aż tak ważna

Przecież nie jesteśmy niezdarnymi dzieciakami, które "tracą grunt pod nogami" wskutek błędnej kalibracji mapy.
Jeżeli ja wędruję przez las/góry to przecież widzę, czy idę ścieżką czy ..... 80m obok. Zupełnie nieistotne jest to, że GPS pokazuje mi pozycję właśnie z tym 80m przesunięciem. Nawet jeżeli dojdę do skrzyżowania ścieżek, to przecież nie muszę się sugerować się kursorem GPS. Każdy z nas - i wiem przecież, że Kwieto Ty także - dałby sobie radę w takiej sytuacji z mapą papierową. Prawda? A GPS powoduje, że widzisz WŁAŚCIWY wycinek/fragment tej mapy. No i to jest najważniejsze. Przestańmy tylko przywiązywać tak wielką wagę do "kursora GPS". Wystarczy tylko wbić sobie do głowy, że moja pozycja na mapie to - w zależności od skali mapy powiedzmy okrąg o promieniu 3-5 mm od pozycji kursora i ...... życie stanie się piękniejsze B)
Ja tak właśnie traktuję ten sprzęt w lesie. On ma mi pomóc w orientacji, a tu kalibracja 100m w tę czy 100m w drugą nie ma żadnego znaczenia. Dla mnie najważniejsze jest to, żebym bez sięgania po papierową mapę widział np. że na trasie mojej wędrówki jest strumień. Ale przecież to czy do tego strumienia dojdę za 700m czy za 800m jest sprawą drugorzędną.
Tak ja widzę rolę GPS w turystyce "wędrowniczej". Zwróć też uwagę, że leśniczówka, zabytkowa cerkiew czy cmentarzyk to też nie są igły w stogu siana i pomimo 100m błędu na mapie bez problemu je odnajdziesz. To samo z przystankiem PKS
(chociaż ten znaleźć czasami trudniej).Moim zdaniem - a naprawdę spędzam z turystycznym GPS-em "w terenie" mnóstwo czasu - nie ma co demonizować roli GPS jako mapnika w turystyce. Owszem, to wspaniałe urządzenie - zwłaszcza jeżeli ma automatyczną orientację mapy na postoju
(kompas elektroniczny) i sensowne pola danych widoczne na tle mapy
(np. wysokość, odległość do celu, ETA). GPS w zdecydowanym stopniu podnosi komfort wędrówki i poczucie "pewności lokalizacyjnej", ale to poczucie - ja przynajmniej mam tak samo dobre, gdy widzę kursor na ścieżce jak i 150m
(3mm przy skali 1:50000!) obok niej. Poważnie

Odrębnym zagadnieniem jest fakt, że
oczywiście lepiej mieć w GPS-ie dobre mapy, dobrze skalibrowane niż złe i źle skalibrowane. To nie podlega dyskusji. Ale to nie może być celem samym w sobie. Celem samym w sobie - przynajmniej w moim przypadku - jest przebywanie na łonie natury, zatem drogi Kwieto - odpowiadając na Twoje pytanie: dlaczego ludziska nie używają PatchAway, odpowiadam: widocznie nie czują takiej potrzeby, bo być może mają takie podejście do tego zaganienia jak ja. Szczerze mówiąc -
mi byłoby szkoda czasu, aby w terenie bawić się pocketem i ..... poprawiać kalibrację mapy. Nawet jeżeli to trwa tylko minutę. Wolałbym wyjąć z plecaka browca i sączyć złocisty płyn - przez lornetkę obserwując ptaszki
