Moim celem i tak jest zebrać wszystkie interesujące mnie pozycje w formie papierowej i postawić je sobie nad biurkiem, niestety wszystkie kosztują ok 100zł, nawet używane...
Nikt nie mówi, że po zakupie Kindle przestałem kupować książki. Wręcz przeciwnie. Wciąż gromadzę swoją papierową bibliotekę. Po prostu w wersji elektronicznej czytam głównie beletrystykę. Natomiast na półkach układam wydawnictwa "non-fiction". Zbieram choćby najważniejsze dzieła jeśli chodzi o pisarstwo popularnonaukowe (Dawkins, Sagan, Hawking) publikacje z zakresu historii i historii techniki, jest też trochę książek poświęconych radiotechnice itd.
No właśnie zastanawiałem się nad tym kindle, ale nigdy nie widziałem go na żywo i nie wiem jak się do tego przymierzyć...
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ekran e-ink idealnie naśladuje prawdziwy papier. Opinię tą potwierdziło nawet kilku znajomych, niezainteresowanych specjalnie nowoczesnymi technologiami, gdy mieli okazję zobaczyć mój czytnik. Więc raczej nie jest to nacechowane przesadnym optymizmem zdanie pasjonata.
Czasem można spotkać się z opinią, że kontrast tekstu do tła wypada w przypadku takiego wyświetlacza gorzej niż w przypadku prawdziwej książki. Jest to prawdą tylko po części. Wszystko zależy od tego, jaką książkę mamy na myśli.
Jeśli za wyznacznik posłuży Ci luksusowe wydanie na bieluteńkim papierze kredowym, to faktycznie Kindle będzie się prezentował dosyć biednie. Jeśli jednak mówimy o starszej książce z biblioteki, z pożółkłymi/zszarzałymi stronami (tudzież tanim o wydaniu, wydrukowanym na papierze gorszego gatunku) to tym razem czytnik będzie górą.
W każdym razie wyświetlany tekst jest bardzo wyraźny i czytelny, nie widać pikseli, wzrok nie męczy się podczas lektury.
Pod względem wyglądu tekstu Kindle ma o wiele, wiele bliżej do tradycyjnego druku, niż do komputerowych wyświetlaczy.
Hehe, ja nadal spotykam ludzi którzy po tym jak wyciągam HD2 pytają się czy to iPhone
Jakby nie patrzeć, to HD2 jest urządzeniem należącym do generacji zrodzonej na fali zainteresowania iPhonem. Ludzka ignorancja w tym przypadku także śmieszy, ale łatwiej ją zrozumieć. Natomiast mylenie Wizarda z iPhonem 2G nie mieści się w mojej głowie.