Ja dość wcześnie musiałem podjąć decyzję, czy chcę zawodowo grać czy zajmować się czymś innym. Wybrałem to drugie a koszykówkę traktowałem jako hobby (choć na studiach grałem dużo w lidze). Z perspektywy czasu widzę, że dobrze wybrałem. Pomijając moje kłopoty zdrowotne, które na pewno skończyły by moją ewentualną przygodę z zawodowym sportem, to po prostu sam uznałem, że drugim Jordanem na pewno nie będę, więc trzeba sobie poszukać innego poważnego zajęcia. A tak bym pewnie skończył jako trener jakiś juniorów albo co gorsza wuefista w jakiejś szkole
Mam za to swoje motto (tak naprawdę to nie moje, tylko pana z mojego avatara
), które zawsze staram się stosować uprawiając
każdy sport: "Love is to play every game, as if it's your last". Czyli po naszemu- albo z sercem albo w ogóle.