Wogóle u nas w szkołach jest powalony system nauczania języków. Co z tego że umiem wszystkie czasy i miliard zagadnień gramatycznych, które użyję raz do roku, gdy nie umiem normalnie płynnie gadać i rozumieć tego co ktoś do mnie mówi. U nas tak było, że niektórzy wykuli się na sprawdzian i miali 4-5, a jak przyszło co do czego, to mi ciśnienie rosło jak czekałem na lekcji aż ktoś się wysłowi (od razu zaznaczam, że nie jestem żaden mistrz angielskiego, po prostu zamiast zakuwać regułki wolałem uczyć się tego co mi się przyda). Moim zdaniem trzeba zacząć od zmiany sposobu nauczania, bo co z tego że znam język, skoro nie potrafię się nim posługiwać...