Pewnemu rolnikowi z dnia na dzień przestał
stawać. Chłopina z rozpaczy zaczął pić, bić babę,
generalnie popadł w stan depresji. Nic nie
pomagało. Jak mu wisiał tak wisiał. Jednak
szczęście mu dopisało i któregoś dnia gdy wracał
od lekarza, w autobusie PKS-u podsłuchał
rozmowę o pewnym znachorze, który czynił
wręcz cuda, a mieszkał niedaleko. Na drugi dzień
był już pod drzwiami cudotwórcy. Ten wysłuchał
z uwagą opowieści o problemach naszego
bohatera i powiedział:
- Mam na to sposób. Dam ci małego trolla,
którego złapałem kiedyś w Norwegii. Zabierz go
do domu i daj mu jakąś ciężką pracę, Jak troll
będzie zajęty, to będzie Ci stał jak maczuga. Ale
gdy tylko uwinie się z robotą to znowu ci
zmięknie i będzie wisiał.
Chłopina trochę niezadowolony wracał do domu,
bo tak szczerze mówiąc nie za bardzo wierzył w
zapewnienia znachora. Ale gdy wrócił postanowił
spróbować. Kazał trollowi skopać ogródek. O
dziwo gdy ten wbił w ziemię pierwszą łopatę,
członek stanął chłopu jak maczuga. Radosny
chłop rzucił babę na lóżko, zaczął zdzierać z niej
ubranie i... nagle wchodzi troll i mówi:
- Skończyłem.
Fiut wrócił do stanu pierwotnego.
- Ku**a - wrzasnął chłopina - To teraz buduj
garaż... Fiut znowu zaczął się podnosić. Już się
zabierał za babę....a tu wchodzi troll.
- Skończyłem - mówi z uśmiechem patrząc na
resztki erekcji swojego właściciela.
Wtedy wstała baba i powiedziała coś na ucho
trollowi, ten pokiwał głową i wyszedł. Erekcja
wróciła, rzucili się na lóżko i tak baraszkowali
bez jedzenia i bez spania cale trzy dni. W końcu
chłop zapytał z ciekawości:
- Jaką ty żeś dała temu stworzeniu robotę, ze już
trzy dni nie wraca?
Kobieta pociągnęła go za rękę nad pobliskie
jezioro. Podchodzą... patrzą ....a tam troll siedzi
nad brzegiem jeziora cały w mydlinach, wyciąga
z wody chłopa kalesony, ogląda pod słońce i ze
złością mruczy do siebie:
- Cholera! Cały czas żółte na d*pie!