Ja także jestem po najnowszym odcinku Lostów, ten piąty sezon coś im nie do końca wyszedł...
A ja dochodzę do wprost przeciwnego wniosku. Bardzo ładnie wszystko zaczyna się układać w całość, może nie w taki sposób jak w wielu teoriach fanów, ale przecież o to chodzi. Bardzo się cieszę, że scenarzyści nie zachorowali na syndrom "Archiwum X" (pogubienie się w gąszczu stworzonych przez siebie zagadek) i z tego co widzę powracają sekrety z pierwszego czy drugiego sezonu. A już bałem się, że sami o tym pozapominali. Bardzo ładnie to wszystko zmierza ku końcowi.
Chociaż i tak mistrzostwo w powyższym osiągnęli scenarzyści BSG - trzy odcinki do końca, wszystko wydaje się nieuchronnie brnąć w kierunku wyjaśnienia, ale jednak jeszcze nie pokazali na tyle, żeby dla widza wszystko stało się jasne, co pozwala mieć nadzieję, iż szykuje się naprawdę wielki finał.
A muzyka McKreary'ego jak zawsze wymiata, a w
ostatnich odcinkach szczególnie. Jak nie dadzą tego na soundtrack z czwartego sezonu, to chyba wyjdę z siebie. ;P
Teraz to tak pokręcili że oglądanie tego przestało mieć sens.
Pokręcili? Raczej znaleźli genialny sposób na wyjaśnienie wielu wątków bez ciągłego odwoływania się do flashbacków (co zaczynało być już nudne) albo (co gorsze) wyjaśniania zagadek w przydługich dialogach. Przyznaję - takie rozwiązanie mogło się skończyć wielką klapą, ale wyszło serialowi na dobre. Co prawda do poziomu i klimatu z s01 czy pierwszej połowy s02 już nigdy nie wróci, ale teraz naprawdę poziom poszybował do góry, zwłaszcza po kiepskim s03 i dziwnym (bo krótkim, ze względu na strajk scenarzystów) s04.
A ja widziałem fragment Stargate na AXN-ie. Zaraz potem wywalono mnie z pokoju bo mamusia ogląda pewnie jakiś swój serial. Niestety telewizor z satelitą mamy tylko jeden.
Cały SG-1 jest już od jakiegoś czasu wydany na DVD. Bezwzględnie warto urządzić sobie maraton. ;P