Nie przesadzajmy - śmieszy mnie to całe demonizowanie Gatesa.
Co by nie mówić, na cele charytatywne całkiem konkretną kasę przeznacza - wiem co powiecie: budowanie wizerunku, on na tym nie traci itp. - no ale jednak... Co prawda niektóre praktyki Microsoftu mogą działać na nerwy, ale mimo wszystko, żeby robić z niego wcielenie zła? To przecież był kiedyś zwykły nerd, któremu udało się dorobić miliardów - wielu zapewne zazdrości.
Że nie wygląda na bogacza? No cóż - dorobił się w przeciągu ostatnich dwóch dekad, nie wychował się w rodzinie miliarderów, więc nie przejął takiej ilości "arystokratycznych" zachowań. Komentarz w stylu "czy umie na nim Worda włączyć" też niezbyt na miejscu - to jednak jeden z pionierów komputeryzacji na masową skalę - czy go lubimy, czy też nie.