ja rowniez nie. choc jesli idzie o mnie to sprawialem spore problemy wychowawcze ale to byly raczej problemy innej natury. a w szkole z tegoz tytulu nie mialem przewalone jak moi koledzy bo dobrze sie uczylem i kadra pedagogiczna sama mnie bronila...
A u mnie odwrotnie. To znaczy zawsze uczyłem się dobrze, nawet bardzo dobrze i niestety przez to miałem niekiedy lekko przewalone.
Należę do spokojnych ludzi, jednak w pewnym momencie nie da się dłużej ignorować zaczepek miejscowych przygłupów. Gdy te przestawały być tylko i wyłącznie werbalne, albo brali się za obrażanie rodziny nie można było udawać, że nic się nie dzieje. Co prawda w praktyce rzadko szło "na pięści" bo to nie były jakieś niebezpieczne typy a kilku pyskatych idiotów, ale zaczynała się ostrzejsza przepychanka.
Potem do akcji wkraczała nauczycielka z tekstem "Co do nich to rozumiem, ale po tak dobrym uczniu spodziewałabym się czegoś więcej" i zachowanie obniżone automatycznie. Nie ważne czy było się atakującym czy broniącym się - ważne, że "brało się udział".
Takie nasze tradycyjne polskie pojęcie sprawiedliwości.