Po włączeniu palmtopa rano, na dzień dobry, twardy reset
Zaraz potem coś się zaczęło z ROMu ładować, po czym zgasł kompletnie. Podłączam do stacji dokującej i jest ok, ale w statusie ładowania baterii nie porusza się pasek ładowania. Wniosek prosty: na 99% baterię szlak trafił. Jako że sprzęt na gwarancji, wydzwoniłem zatem do wszystkich warszawskich autoryzowanych serwisów z zapytaniem, czy mają taką baterię, aby po prostu potwierdzić, że to wina baterii i ewentualnie ją wymienić. Okazuje się, że baterii nikt w tym kraju nie posiada, toteż nie mogąc potwierdzić przyczyny usterki, także w tak prozaicznym przypadku muszą wysyłać do Holandii, co jak wiadomo, potrafi trwać nawet miesiąc. Ciekawe co sobie taki technik w Holandii pomyśli... że w Polsce nie umieją wyjąć i włożyć baterii do środka?
Wszystko się sprowadza do tego, że serwisy HP w Polsce, nie różnią się niczym od poczty, bo jak się dobrze wczytać, to nie są serwisy, tylko PUNKTY serwisowe (oświeciła mnie jedna Pani), nic innego jak punkty zbiórki złomu...
Więc jeśli ktoś zapragnie kupić jakiś topowy model z oferty HP - jak reklamują - dla zastosowań BIZNESOWYCH, to tylko kolegów i koleżanki lojalnie uprzedzam, że z powodu zwykłej baterii możecie na miesiąc o biznesie zapomnieć
Kpina !!!