To kończymy czy ciągniemy że obie są tak samo winne?
Nie chce zmieniać Twojej opinii na Temat CCS bo jest Twoja i masz do niej przecież prawo, tym bardziej że potraktowali Cie jak potraktowali. Ja miałem to szczęście, że żadna krzywda z ich strony mnie nie spotkała, czy to odbiera mi prawo mówienia o nich dobrze? Natomiast o faktach możemy chyba podyskutować zawsze?
Btw: Dość dokładnie śledzę ten watek od pierwszego posta.
Stwierdzenie, że obie strony są równie winne wydaje mi się najbardziej logiczne w obecnej chwili i uważam, że jest to dobry sposób na zakończenie dyskusji o tym kto tu jest tym złym. Jeżeli uważasz to za ciągnięcie tematu, to, choć dziwi mnie taki tok rozumowania, nie mam nic do tego. Prawa do wyrażania swojej opinii, oraz do mówienia dobrze o CCS-ie, nikomu nie odbieram, ja zresztą też dzielę się moją opinią. Nie wydaje mi się żebym gdziekolwiek napisał, że CCS to zło tego świata, a kto twierdzi inaczej to heretyk
„A jeżeli CCS już chce żeby klienci się odczepili od nich, to niech dadzą informację na swojej stronie, że nie gwarantują naprawy sprzętu marki Toshiba, bo ta firma zachowuje się tak i tak.”
To nie jest takie proste, wszystko regulują umowy i CCS ma raczej do wyboru albo serwisować bez gadania, albo zapłacić karę za zerwanie warunków umowy.
Biedactwa, to może czas zrobić zrzutkę ze strony użytkowników G900 na rzecz CCS? Niech rozwiążą tą umowę w cholerę, my zapłacimy karę i wszyscy będą szczęśliwi. Oczywiście to z mojej strony ironia, ale spójrzmy prawdzie w oczy - nic w życiu proste nie jest. Jakbym pracował w CCS-ie, to bym pewnie zachodził w głowę jak z tej sytuacji wybrnąć, ale że nie pracuję, jestem
przeciętnym użytkownikiem G900 - nie interesuje mnie to.
Ogólnie sprawa Dean-a i Toshiby jest o tyle trudna dla mnie, że granie „dobrego Wujka” zwłaszcza gdy to nie kosztuje jest banalnie proste. Dean sobie przyjedzie, wyśle 2 rysiki, 4 karty, uśmiechnie się w mailu i już to CCS jest winien.
Wnioskując po "2 rysikach i 4 kartach", to do mnie?

Jeśli tak, to wiedz, że moja opinia o CCS-ie nie bierze się z tego, że Dean przysłał mi bonus. Natomiast opinia o samym Dean-ie może się brać np. z faktu, że to była jedyna osoba która nie kazała się w cztery litery pocałować, tylko faktycznie coś zrobiła. Przypadek? Przemyślana zagrywka? A co mnie to obchodzi? Liczy się skutek. Jeśli natomiast to stwierdzenie nie odnosiło się stricte do mnie, to niech inni się wypowiedzą. Ja swoje zdanie przedstawiłem.
Tylko weźmy to na logikę (to są tylko moje przemyślenia, można się z nimi nie zgadzać). Jaki normalny serwis, jaka normalna firma nie mając cześć naprawczych nie walczyła by o ich zdobycie? No przecież to kopanie dołu pod samym sobą. Nie zdziwiłbym się gdyby CCS od dawna męczył tym Toshibe a Toshiba to zlewała. CCS mógł wspomnieć o tym jak ludzie reagują (zresztą zauważcie że to Oni zaczęli odsyłać Nas do brytyjskiego oddziału i Dean-a) ale dopóki nie zaczęliśmy pisania osobiście Toshiba miała to w d... Więc nasłali nas na Brytyjski oddział. W tym momencie wkracza Dean ze swoim uśmiechem, przyjeżdża do Polski, przy okazji wysyła śmiesznie małą ilość części. I już staje się bożyszczem tłumów. Toshiba ma czyste ręce (bo chce dla nas jak najlepiej) a CCS znowu zostaje głównym złym.
Zgadzać się nie muszę, acz powiedzieć coś chciałbym. Otóż masz 100% rację, że żaden normalny serwis (ani normalna firma w ogóle) znajdując się w takiej sytuacji nie walczyłaby w takiej sytuacji. Nie twierdzę też, że CCS nie walczył. Sprawa jednak wygląda tak, że CCS nic nie wskórał, a jak pisałem wcześniej, z punktu widzenia
przeciętnego użytkownika oznacza to, że serwis (firma) jest nieudolna. Naprawdę nie każdy rozpatruje sprawy na n płaszczyznach, tak już ludzie są zbudowani. Po raz kolejny wspominasz tu Dean-a - nie wiem skąd pomysł iż jest on bożyszczem tłumów, ale może chodzi Ci o to, że ludzie do niego od razu piszą z problemami? Dziwisz się? Jeśli nie mogli otrzymać pomocy z CCS-u, to piszą gdzie się tylko da. A że Dean pomógł w kilku przypadkach, to wierzą, że i im pomoże.
Nie chcę z tego robić teorii spiskowej, ale miałem kiedyś okazję uczestniczyć w sporze między firmą państwową a korporacją międzynarodowa Naprawdę nasze polskie firmy nie mają nic do gadania.
I zapewne jest to prawda (wcale mnie taka sytuacja nie dziwi), ale po raz kolejny powiem -
przeciętnego klienta nie obchodzi co tam w firmowej trawce piszczy, kto pod kim dołki kopie i kto chce się do stołka dorwać. Gdyby CCS grał w otwarte karty - nie karmił nas kłamstwami, nie odsyłał w diabły, nie udawał, że problemu nie ma - wtedy ludzie w sposób naturalny by mogli pomyśleć, że coś tu jest nie tak, że może to Toshiba w kulki leci, a CCS jest tylko ofiarą. Biorąc pod uwagę jak CCS się zachowuje przynajmniej w
niektórych przypadkach, np. w moim, mam prawo twierdzić, że wewnętrzne problemy tej firmy mnie nie obchodzą.
O ile nic już od Toshiby nie kupię to nie będę się bał wysyłać innych serwisowanych telefonów do CCS.
To nie jest kwestia obawy, czy jej braku. Sam na dniach będę oddawał Samsung-a do nich i mam sporą nadzieję, że wszystko będzie OK i będę ich mógł pochwalić. Wręcz życzę im tego.
Virusotron ciągle w głowie kłębi mi się myśl że to może być ich nowa strategia. Odwalimy część, tych którzy nie godzą się na wymianę telefonu na g910 z powodu usterki użytkownika (nie jestem specem w tych dziedzinach, ale wydaje mi się że to da się zawsze udowodnić, w sensie że jak się zechce to zawsze da się postawić sprawę że wina będzie nasza) to może reszta przemyśli temat i się zgodzi.
To już tak na koniec - z jednej strony starasz się pokazać, że CCS jednak taki zły nie jest, a z drugiej sam przyznajesz, że w/w sytuacja jest dziwna. Teraz już rozumiesz dlaczego chciałem poprzestać na stwierdzeniu, że obie firmy są tu winne?
