04.03.2010:Panowie i Panie, bawimy się dalej!
Dzisiaj zadzwoniłem do punktu gdzie odbierałem telefon, odebrał ten sam pan z którym tkwię w tym rysikowym szambie od początku. Powiedział, że dzwonił do CCS-u w spawie upewnienia się, że ostatnie słowa Andrzeja Kurzępy (że rysik wyślą w tym tygodniu) są prawdziwe. Wiecie co usłyszał od miłych pań z działu logistyki CCS-u? Że nikt tu nic nie wie na temat całej sprawy...
Ostatecznie CCS zażądał ponownego przesłania maila w tej sprawie (który został do nich wysłany w zeszłym tygodniu i na którego CCS odpowiedział dwa razy - raz że rysik już wysłany, drugi raz że rysika nie wyślą). Do tej pory CCS nie wydumał żadnej odpowiedzi.
EDIT 05.03.2010:Mija kolejny dzień, CCS nie odpowiada. Próbowałem łapać kontakt z Dean-em z brytyjskiej Toshiby, ale od jego wizyty w CCS-ie kontakt się urwał. Jest pięknie...
EDIT 08.03.2010:Kolejne dni mijają. Dzisiejszy telefon do punktu serwisowego skończył się na informacji, że CCS wciąż nie potrafi wypluć z siebie odpowiedzi w sprawie zaginionego rysika (teraz już 5. (słownie: piątej) odpowiedzi).
Sprawa drgnęła jednak na drugim froncie. Mocno już poddenerwowany całą sytuacją, postanowiłem po raz kolejny napisać do Dean-a Johnson-a, pomimo braku jakiejkolwiek odpowiedzi z jego strony na ostatnie 4-5 wiadomości. Poniżej zamieszczam moje pisemko i jego odpowiedź:
Mr. Dean,
I'm forced to write to you once again. As I mentioned earlier, CCS returned my G900 without a stylus, so I'm unable to use my PDA now. At first they informed me that they already send me back my stylus, but next morning they decided, that they won't do it (not that they said that they already DID IT in the first place...). After calling them, Mr. Andrzej Kurzępa informed me that they will send it back with no problems. Guess what? He lied, just like he did starting from 22 December 2009! Yesterday after calling CCS again, to confirm the previous information, I was informed that they don't know anything about my missing stylus, about sending it back and even about what Mr. Kurzępa said 2 days earlier!
I'm asking you, as a representative of Toshiba UK - how can you work with such people? They are not only not able to repair anything (we would still wait for spare parts if not for user's intervention and writing e-mails to you), but they are also thiefs and liars! How am I supposed to be satisfied with Toshiba's products if I'm being robbed by Toshiba's certified repair center? Your company looses clients in Poland thanks to such situations. Toshiba is responsible for CCS - your company's name, logo and documents state that you authorize CCSe's work.
I want you to know, that I won't leave this thing as it is. I will make sure that people not only in Poland, but also other countries, will know how Toshiba works and treats its customers. As you know the Internet is a powerful tool, which allows its users to pass on the information quickly.
The other thing is - I'm still waiting for 2 SD cards I was supposed to receive from CCS on you behalf. It was supposed to be a good will gesture, but as you assured me that I will receive these - I won't forget about it. After waiting more than 2 months to get my G900 repaired and now being robbed of my stylus - I'm waiting for this good will gesture even more than before. CCS does not know anything about those 2 SD cards you were supposed to provide them with, so I want you to contact them and explain this sick situation:
1. Where's my stylus?
2. Where are my 2 SD cards?
I'm waiting for your reply and I hope to end this situation once and for all. I'm tried of this, really. I hoped to become a happy and satisfied Toshiba customer, but it seems that it's impossible. It's a shame because I had a very good opinion about Toshiba and its products. Until now.
Regards,
Błaszkiewicz Łukasz
Dear Lukasz,
I am not sure what the situation is here as you should have received the 2 SD cards I left on my visit. However, just confirm your mailing address so I can send you stylus and SD cards from here.
Kind Regards
Dean
Niniejszym przyjmuję zakłady - wyśle, czy nie wyśle?
EDIT 09.03.2010:Ciąg dalszy opowieści!
Przyznaję, że dzisiaj przeszedłem samego siebie. Udałem się dzisiaj do znajomego punktu ok. godziny 11:30. Zostałem poinformowany, że CCS odmówił zwrócenia mi rysiku, ponieważ w dokumentacji od punktu serwisowego takowy nie został uwzględniony (mówiłem o tym wcześniej - czeski błąd - "ryski" zamiast "rysik"). Oto wiadomość jaką CCS wysłał do swojego punktu w Rzeszowie:
W dokumentach z punktu nie ma takiej informacji więc jak mamy się z tego rozliczyć?
U nas mogło być zaznaczone z pospiechu w systemie przez osobę rejestrujacą...Posiada Pani może orginalne zgłoszenie???
Pozdrawiam
Katarzyna Tarasewicz
Dział Obsługi Klienta
Innymi słowy - oni mogli się walnąć, dla nich to rzecz normalna, i nie mają się z czego tłumaczyć, ani tym bardziej cokolwiek mi zwracać. Poprosiłem więc aby pan z punktu zadzwonił do nich. Tak też uczynił, włączając zestaw głośnomówiący, tak że wszyscy słyszeli jak przebiega rozmowa (on, ja, reszta pracowników punktu i jakie 7-8 osób czekających w kolejce). Miła pani (wyżej podpisana) oczywiście powtórzyła to co w mailu, twierdząc, że oni nie mają z czego się tłumaczyć i w ogóle mogę się cmoknąć. W tym momencie nie wytrzymałem...
Włączyłem się do rozmowy. Trzeba zaznaczyć, że mocne mam gardło i ogólnie mówię głośno (praca w szkole tego wymaga), a tutaj podniosłem dodatkowo głos. Wyjaśniłem miłej pani, że mam po dziurki w nosie przepychanek z nimi, że mam dość kłamstw Andrzeja Kurzępy i reszty, ciągłego zmieniania zdania - raz odeślą, raz nie - aroganckiej korespondencji z ich własnym punktem (w/w pan udostępnił mi PEŁNĄ korespondencję). Pewna siebie kobieta próbowała wejść mi w słowo, ale nie dałem jej takiej szansy, kilka razy zwracając jej uwagę, że kultura wymaga żeby nie przerywać drugiej osobie. W międzyczasie zebrała się dookoła mnie spora grupka gapiów - pracownicy serwisu (wyszli z pomieszczenia na zapleczu po tym jak usłyszeli, że jakaś awantura jest), klienci z kolejki, ogólnie publika jak się patrzy. "Rozmowa" (właściwie monolog) trwała dobre 30 minut, a zakończyła się stwierdzeniem, że oddzwonią do mnie między 14-15, bo wtedy będzie w pracy gość który naprawiał moją Toshibę. Umówiłem się więc z gościem z punktu, że o 14 się u niego znowu zjawię i odbędę rozmowę z CCS-em przy świadkach. Czekałem więc na telefon...
Godzina 14:26, telefon dzwoni. Odbieram. Wita mnie wspomniana wcześniej pani Katarzyna, przedstawia się, mówi w jakiej sprawie dzwoni i pyta uprzejmie "czy kojarzę". Potwierdzam, po czym słyszę w słuchawce, iż rysik zostanie odesłany dzisiaj do godziny 17. Ja, niewzruszony (ile razy to już słyszałem?) stwierdzam, że do wiadomości przyjmuję, ale proszę o potwierdzenie pisemne poprzez mail-a do punktu serwisowego. Miła (nagle się jej odmieniło po poprzedniej rozmowie) pani mówi, że oczywiście potwierdzi i proponuje wysłanie tej wiadomości wprost do mnie. Podaję adres e-mail i mówię, że czekam na wiadomość, którą ona ma napisać teraz. Informuję o zaistniałej sytuacji pana z punktu (akurat podczas rozmowy nie było go w pobliżu) i idę do domu.
Jest godzina 19:27 - potwierdzenia nie mam. Czyli czekamy dalej...
Jeśli do końca tygodnia nie otrzymam rysika idę z całą dokumentacją i korespondencją do Federacji Konsumentów. Panie i Panowie, bawimy się dalej!
EDIT 10.03.2010:Niniejszym ogłaszam, że sprawa z CCS-em zakończyła się 100% sukcesem!
Ok. godziny 1520 odebrałem z punktu serwisowego w Rzeszowie nowy rysik do G900, przysłany przez CCS (czyli do pięciu razy sztuka w ich przypadku). Muszę przyznać, że ulga w głosach i na twarzach pracowników punktu była niesamowita, pomijając fakt, że kłaniają mi się jak tylko w drzwiach staję. Na nich nie mam co narzekać, stanęli na wysokości zadania i cały czas wspierali mnie w mojej batalii z półgłówkami z CCS-u.
Ostatnio wspominałem, że Dean poprosił mnie o mój adres i stwierdził, że wyśle mi te 2 karty pamięci które mi obiecał (za czekanie na naprawę). On również słowa dotrzymał, a nawet zrobił więcej. Poniżej zamieszczam zdjęcie tego co przyszło dzisiaj w paczce z brytyjskiej Toshiby:

Ja widać, otrzymałem dwie oryginalne baterie do G900, 2 rysiki (trzeci to ten który dzisiaj przysłał CCS) oraz pięć kart pamięci miniSD marki Toshiba (512 MB każda - szału nie ma, ale do Full DoC Format czy do wgrywania ROM-u przez kartę jak najbardziej mogą się przydać).
Muszę powiedzieć, że jestem zaskoczony hojnością brytyjskiego oddziału. Mimo wszystko cała ta sytuacja dowodzi, że w naszym pięknym kraju nad Wisłą trzeba się bić o absolutnie wszystko, nawet jeśli należy Ci się to jak psu buda (jak w przypadku rysika).
Wreszcie po 2 tygodniach od odebrania telefonu z serwisu mogę z niego korzystać.
PS. Dziękuję wszystkim którzy służyli mi pomocą w tym wątku. Mam nadzieję, że tak mój, jak i innych przykład pokaże przyszłym klientom CCS jak należy postępować i że nie można odpuścić absolutnie niczego. Im więcej ludzi zacznie się stawiać i żądać prawidłowego traktowania - tym prędzej coś się zmieni w takich instytucjach jak Cyfrowe Centrum Serwisowe.