"Jak rozpętałem..." czyli cud nad Odrą...
Witam...
zacznę może od odrobiny historii

, mianowicie od dłuższego czasu starałem się znaleźc telefon, który będzie spełniał moje oczekiwania. Po Nokii N-gage (classic), która była wiernym towarzyszem nie tylko moim ale także ~5 innych kumpli

gdy czas na wielu nudnych lekcjach się dłużył...
Spełniała jednak swoją rolę do czasu nieodbierania połączeń(wyświetlała od razu wpis w poł. nieodebranych

) albo spóźnionych esów (docierały np. po kilku godzinach...

)

mój wybór padł na G900... z wiadomych dla większości przyczyn (wi-fi, WM vs symbian [do symbiana nadal mam odrazę...

] no i pełna klawiatura QWERTY, która była kluczowym czynnikiem w sprawie komórki...)
już przechodzę do sedna

otóż w pierwszym dniu gdy dostałem paczkę z Tośką od razu zabrałem się za oswajanie się z prawie 20dag palmfonem...
moja zabawa zaprowadziła mnie pod złącze mini-usb i flashowanie... 1szy rom drugi trzeci, wszystko tak jak ma być

do pewnego romu....
podczas wgrywania Romu usłyszałem dźwięk rozłączania połączenia przez usb'eka
wgrywanie stanęło na 1% i co teraz???

próbowałem jeszcze poprawić połączenie mając w pamięci screeny z intrukcji Ari'ego 911 (swoją drogą pozdrawiam kolegę bo dużo pomógł żółtodziobowi...) i słynne NIE ODŁĄCZAJ KABLA!!!
po chwili paniki stwierdziłem, że jestem w wielkiej czarnej...
Co zrobił Łukasz?
...
pomyślałem resztą aktywnej części mózgu, że może szybkie resety przed załadowaniem się całego systemu pomogą i nie będzie bricka...

(taką teorię skleciłem na poczekaniu i wziąłem się za szybkie SR'y...)
napierdzielałem szybko tym rysikiem i w przerwie pomiędzy którymś SR'em włączyłem telefon w BOOCIE...
załadowałem nowy system (robiąc w gacie nieprzerwanie od 0% do 100% przez "2min 32sec" które wyskoczyło w oknie RUU...

nie wiem czy może komuś to co napisałem pomoże, ale sądzę, że jest to jakiś sposób na nie zbrickowanie telefonu w sytuacji krytycznej...

Tosh działa od tamtej pory bez żadnego problemu o czym świadczy już przeszło 10zmiana Romu od tamtej pory (aktualnie bawię się w WM6.5

)
tak się chciałem podzielić emocjami, których doznałem już w pierwszy dzień z Protege...

chciałbym jeszcze podziękować Darkowi z Łodzi (nick niestety gdzieś zniknął), za cierpliwość i fachowość pomocy...
