Jak ja rozumiem problem, to chodzi o:
- wyliczenie ilości dób plus ew. części doby, jaką przebywało się w danym kraju,
- przemnożenie wyniku przez stawkę diety (w walucie), jaka dla danego kraju aktualnie obowiązuje,
- plus ew. obowiązujący ryczałt hotelowy dla danego kraju,
- reszta to pikuś i (bo) jest w każdym standardowym programie business travel expenses.
Raczej duży Excel, bo z niego można wydrukować kompletne rozliczenie, w kanonicznym układzie obowiązującym w firmie. Dziesięć minut roboty. Dwadzieścia z wstawieniem aktualnej tabeli stawek i automatycznym pobieraniem tych stawek po wyborze kraju w tabeli roboczej. Pozostaje tylko wpisywanie daty i godziny przekroczenia, co też da się zautomatyzować przy użyciu mobilnego Excela (robisz dwie kolumny do rejestracji daty i godziny, formatujesz ich komórki jako data w układzie dd.mm.rr hh:mm; w lewej kolumnie wstawiasz funkcję Teraz. W momencie przekraczania granicy, do kolejnej komórki w prawej kolumnie kopiujesz z lewej kolumny i wklejasz specjalnie jej wartość. W dodatkowej kolumnie po lewej stronie można wpisywać nazwę kraju, do którego wjeżdżamy). Potem tylko przesłać do dużego Excela.
Na upartego, można zrobić wszystko w małym Excelu. Lub w dużym i skonwertować do małego. A jeśli się może i potrafi drukować z pod małego Excela, to i tak się da.
Excel jest debeściarskim programem do takich zastosowań.