A taki problem, że w mieście z mnóstwem jednokierunkowych można dostać ciężkiej choroby nerwicznej:
1. każe mi skręcać w lewo pod prąd - nie słucham się, jadę dalej,
2. wyznacza mi nową trasę, mam skręcić w prawo 500m dalej, ok
3. po paru skrętach wyprowadza mnie na tę samą ulicę, tyle, że mam ją na wprost.
Jasne, przy następnym kółku będę wiedział, żeby pojechać jeszcze dalej albo jakoś na azymut i czekać co się stanie. Ale można się zirytować, nie?
Nie zdarza się to często, ale jak się zdarzy to kaplica. Szczególnie jak się stoi 40 minut w takim kółku żeby się dowiedzieć, że jest się w tym samym miejscu