A tak BTW ja nie jestem zwolennikiem jezdzenia "na logikę" tylko logiczności przepisów, od których nasze prawo drogowe jest o całe lata świetlne.
Podobno całe nasze prawo jest nielogiczne

Piszę podobno, bo się na tym nie znam.
No, znam trochę prawo drogowe, podatkowe, autorskie i geodezyjno-kartograficzne

Reszta
(łącznie z kodeksem karnym) mnie nie interesuje. Generalnie mam do prawa "z letka rzecz biorąc" stosunek obojętny.
Wszystko co stworzone przez człowieka może być ułomne - prawo także, a nawet prawo przede wszystkim - wystarczy popatrzeć na naszych parlamentarzystów - nawet
(a może przede wszystkim ?) tych z prawniczym wykształceniem. Generalnie to "odrzut" z exportu. I tacy ludzie mają mi mówić co mam robić ? Co dobre a co złe ? Nigdy !
Pisałem już kiedyś na grupie, wystarczy mieć w życiu pewien powszechnie akceptowany zespół wartości, który traktuje się jako aksjomaty
(np: nie zabijaj itp.), parę szarych komórek i można spokojnie żyć

W życiu zapłaciłem ze 3-4 mandaty za wykroczenia drogowe
(wiadomo prędkość) i 2-3 za wykroczenia skarbowe. Przez 50 lat. Niezły wynik na jak na faceta, który na codzień olewa prawo, no nie
Zabawy w przepychanki prawne zostawiam prawnikom, którzy
(a mam niestety takich w rodzinie) żyją w virtualnym świecie i mają ubaw po pachy bez nas. Przecież tak naprawdę w każdym procesie karnym nie chodzi o to by wydać sprawiedliwy wyrok i dojść do prawdy. Tak naprawdę chodzi o mecz, o to kto
(prokurator, czy obrońca) wciśnie większy kit sędziemu i kto tego sędziego przekona, że to on jest lepszym prawnikiem. Oskarżony jest tylko pionkiem i zabawką w tej całej grze. Niestety.
W sferze prawa podatkowego podobnie.
Jeden przepis, 10 prawników 11 interpretacji
Pomijam fakt, że prawo nie jest wartością samą w sobie - to tylko narzędzie do celu, którym jest sprawiedliwość. O tym niestety prawnicy zapominają zaraz po studiach.
Ale ino na zakonczenie patrzac na twoj poprzedni post - nie istnieje cos takiego jak unijne prawo drogowe (a szkoda). Kazdy kraj ma odrebne regulacje, ktore jednakze muszą sie miescic w tzw konwencji o ruchu drogowym z 1949.
Stad tez slynna historia strzalek był tylko bajką urzedników
Dzięki za wyjaśnienie. A ja - przyznaję - naprawdę w to wierzyłem
