Widzisz, to jest tak:
Nie wszyscy potencjalni użytkownicy AM czytają ten, skądinąd świetny, portal. Natomiast z reklam i wielu innych źródeł dowiadują się, że AM to rewelacyjny produkt prowadzący door-to-door, że wystarczy wydać te kilkaset złotych, żeby program za nas myślał i prowadził za rączkę. Informacje o tym, że AM, TTN i inne programy nawigacyjne to knoty (choć IMHO AM jest największym z nich) dzięki którym możesz w nocy wylądować w środku lasu na polnej drodze bez możliwości zawrócenia, albo urwać zawieszenie w samochodzie, pojawiają się tylko w nielicznych miejscach i nie wszyscy do nich docierają.
Widzisz, to jest jednak trochę inaczej:
gdybyśmy literalnie podchodzili do wszystkich reklam funkcjonujących na rynku i żądali spełnienia wszystkich swoich oczekiwań płynących z ich odczytu, to życie stałoby się nieustającym koszmarem.
Można przywołać tysiące sloganów, które mają się do rzeczywistości jak pięść do nosa, a mimo to produkty są chętnie kupowane, spełniają swoje podstawowe funkcje i nikt nie żąda od np. Domestosa do kibli, żeby sam "Usuwał brud i zabijał wszystkie zarazki". W szczególności "na śmierć". Ktoś, kto ma podstawowe pojęcie o chemii organicznej i mikrobiologii wie, że to jest niewykonalne. Przynajmniej nie w 100%.
Poza tym nie wszyscy są na tyle dociekliwi, zeby poświęcić miesiąc na takie ustawienie parametrów AM, żeby powodowała najmniejsze szkody.
I tu m.in jest pogrzebany jeden z wielu psów, rzutujących na krzywdzące często dla AutoMapy opinie. Większość osób spośród referujących tutaj (i nie tylko tutaj) swój osobisty stosunek do AM albo nie przyczytała instrukcji obsługi, albo przeleciała przez nią jak samum przez pustynię. Nie mówiąc o tym, żeby zadać sobie trud sprawdzenia czy awizowany problem nie został już wcześniej na Forum omówiony, wyjaśniony, potwierdzony czy zaprzeczony. A tego wymaga netykieta wszystkich publicznych forów w sieci. Czemu nikt się tego nie czepia? Czemu co i rusz wybuchają nawet awantury, kiedy się delikwenta odeśle pod właściwy link, a nie wyłoży mu się osobiście kawę na ławę? Po raz kolejny tę samą...
Zbyt wiele osób mimowolnie zakłada, że uzyskując możliwość użytkowania AutoMapy (pomińmy różne tego sposoby) staje się pionierem i Kolumbem nawigacji samochodowej. Czuje w sobie silną misję obnażenia przed społeczeństwem, że ten program wcale nie działa
według jego wyobrażeń. I nie jest prawdą to, że np. jak się jedzie do Kowalskiego z Działu Zbytu Spółdzielni "Słoneczne Jutro", to AM nas doprowadzi bez absolutnie żadnych problemów przez gówniane i pogmatwane polskie drogi i zakończy podróż komunikatem: "Budynek A, drugie piętro, pokój 201, biurko z lewej, ten szpakowaty jegomość w okularach."
Nasze wyobrażenia o skomplikowanych produktach technologicznych, wypływające z naszych silnych potrzeb, z których być może jedną z bardziej istotnych jest potrzeba komfortu, często są przyczyną frustracji. Ale ja nie widzę powodu ani uzasadnienia, aby czynić z tego usprawiedliwioną w pełni postawę życiową. Od tego tylko krok, zbyt często dokonywany, do zwykłego i nudnego malkontenctwa.
Argument kolegi MOI, że wszystkie programy są do niczego dlatego nie możemy narzekać na AM, jest trochę śmieszny, bo niestety niewielu ludzi tak naprawdę wie co kupuje. A najwięcej narzekamy na AM, bo w tym kraju jest to najpopularniejszy z "knotów".
A to jest właśnie pokłosie m.in. błędnych z założenia wyobrażeń, o których mowa była wyżej.
Ktoś mający minimalne doświadczenie z programami do nawigacji samochodowej nie ważyłby się nazwać AM totalnym, do niczego nie nadającym się bublem. A właśnie do wątku o takim (podobnym) tytule po raz pierwszy wkroczyłem w obronie AutoMapy ze trzy lata temu.
(Gości piszących o moim utrzymywaniu się z nurkowania w szambie oraz lizaniu czegokolwiek komukolwiek informuję, że pełniłem wtedy funkcję zarządczą w dużej firmie, jednej z lepiej rokujących dziś na GPW. Podejrzewanie mnie o to, że pisałem tu i robiłem cokolwiek po to, by ktoś mi postawił piwo lub obdarował licencją programu <co dla mnie ma podobną wartość realną, choć oba miłe> jest cokolwiek śmieszne. W przeciwieństwie do większości moich oponentów nie jestem na Forum anonimowy, a wiele osób mnie zna osobiście, także na niwie zawodowej. Mnie podobne stwierdzenia bawią, nie jestem w stanie się na nie obrażać. Tak samo, jak nie byłbym skłonny walczyć na śmierć i życie za nazwanie mnie garbatym. Wiem, że nie jestem i to mi w zupełności wystarczy.
Zaręczam natomiast, że dałbym radę, w dodatku nie wstydząc się tego, bo żadna uczciwa praca nie hańbi, poprowadzić wóz asenizacyjny.)Wracając do wątku o AutoMapie sprzed trzech lat, z bublem w tytule.
Nie pomylę się wiele, jeśli założę, że 99% z czytających to Forum nie pamięta lat siedemdziesiątych. Otóż, w tym okresie (i nieco poźniejszym) bardzo ważną rolę odegrał pewien produkt o nazwie Fiat 126p, potocznie zwany "maluchem".
Co z tego, że był na tamte czasy koszmarnie drogi? Co z tego, że jego parametry, jakość wykonania, awaryjność, relacja ceny do średniego wynagrodzenia dramatycznie odbiegały od analogicznych, równoczesnych zachodnich produktów. Maluch był tym, co Polakom przyniosło popularność motoryzacji. Nazwanie wtedy 126p bublem, kompletnie nie nadającym się do niczego, mogłoby narazić wypowiadającego podobne słowa na przegryzienie tętnicy szyjnej przez tysiące użytkowników, dla których wystarczająco spełniał on swoją rolę.
Analogia AM do F126p, mimo zmiany ustroju, (marnej) gospodarki rynkowej, komercjalizacji podmiotów gospodarczych i społeczeństwa pozostaje trafna choćby z jednego powodu: AM też zaniosła nawigację samochodową "pod strzechy", jak to ostatnio Lechupe parabolicznie sformułował.
Jeśli dopatrywać się różnic pomiędzy tymi produktami, to przede wszystkim w tym, że maluch stanął w miejscu z rozwojem, zaś AM jest w tej chwili funkcjonalnie o lata świetlne dalej, niż w dniu debiutu.
Już dawno przestała być maluchem i stała się średniej klasy i jakości współczesnym samochodem.
Jasne, że AM nie pokrywa dziś i nigdy nie pokryje wszystkich pokładanych w niej nadziei i oczekiwań. Odstaje również od światowej konkurencji, jeśli chodzi o stabilność, szybkość i pewność działania, a także dostępne funkcje.
Mało tego - prawdopodobnie przespała swój (drugi) niepowtarzalny moment, kiedy obiecała wersję 4. z fajerwerkami oraz mapami Europy na zeszłoroczne wakacje. Byłaby wtedy trudna do ubicia na polskim rynku nawigacji. Dziś może to stać się gwoździem do jej trumny, bo każdy produkt rynkowy swoją trumnę posiada.
Nijak to się jednak nie ma różnych stwierdzeń, że totalnie, że kompletnie, że całkiem do niczego się nie nadaje, jak choćby w zdaniu rozpoczynającym poniższy akapit. Nadaje się w wystarczającym stopniu, a ja takim właśnie stwierdzeniom usiłuję się przeciwstawiać.
Plany, szumnie nazywane "adresowymi z pełną numeracją domów" są kompletną pomyłką. W ostatnich tygodniach na 10 poszukiwanych przeze mnie adresów w Krakowie, Wrocławiu i GOP AM znalazła 3. Czyli albo mam wyjątkowego pecha albo plany adresowe są kompletnie bezużyteczne (zaręczam, że wszystkie 10 adresów istnieje, bo w końcu je po kolei odwiedziłem, bynajmniej nie dzięki AM). Najlepiej na opakowaniu AM umieścić napis (podobnie jak na papierosach) "Używanie Automapy może być przyczyną wielu groźnych uszkodzeń Twojego samochodu" lub "Jedziesz z Automapą - weź ciepły koc i termos z gorącą kawą". Subskrypcji nie przedłużyłem, więc pewnie niedługo dowiem się, żem głupi...
Nie dowiesz się tego, jeśli nie dojdziesz do takiego wniosku sam. A jeśli nie dojdziesz, to być może dobrze zrobiłeś nie przedłużając subskrypcji. To pokaże dopiero przyszłość.
Piszesz, że trafiłeś do siedmiu z dziesięciu szukanych adresów, nie dzięki AM. A dzięki czemu, jeśli wolno wiedzieć? Jak tam dojechałeś? To raz.
Po drugie, faktycznie musiałeś mieć wyjątkowego pecha, żeby nie znaleźć 70% szukanych adresów, bo ilość braków i pomyłek jest w adresach w AutoMapie (delikatnie mówiąc) niepokojąca, ale dotyczy jakiegoś ułamka całej bazy. Nazywanie całej adresacji kompletną pomyłką jest lekkim nadużyciem.
A co do brania ciepłego koca i termosu, to nie tak dawno cytowałem artykuł z "LA Times", w którym facet przez korzystanie z firmowej nawigacji Mercedesa wartego 100k US$, wpakował się w sytuację, w której ten koc i termos również by mu się przydały. Czy Mercedes powinien także zamieszczać ostrzeżenie dla potencjalnych nabywców: używanie naszej nawigacji grozi wątpliwą przyjemnością spędzenia nocnej burzy na pustyni?
Ja wolałbym raczej ten koc...
Na koniec informuję, że przestaję brać udział we flejmach. Guano prawda, że wątki podobnego typu mają pełnić rolę informacyjną. To błędne poczucie misji Kolumba, o której pisałem wcześniej. Każda z opisanych w tym wątku Ameryk została wcześniej na tym Forum odkryta. I to wielokrotnie. A skoro tak, to wątek taki jest niczym innym, jak flejmem.
Niech sobie każdy pisze co też mu się tam przypomni z tytułu wspomnień z użytkowania AM. Niech przeżywa erekcję na samą myśl jak ważna jest jego informacyjna rola w społeczeństwie. Nie będę w tym uczestniczył.
Poziom wiedzy o AutoMapie osiągnął już wystarczający poziom, aby przestać się przeciwstawiać kolejnym, lecz stale o tej samej lub podobnej treści stwierdzeniom, że AM to bubel. Rynek widział i nadal widzi to inaczej. Nawet piraci to dostrzegają...