Tak jak napisałem, w mieście, na takich skrzyżowaniach, na których pierwszeństwo jest wymuszone tablicą, skręt powinien być sygnalizowany. Ale w tym przypadku byłbym również za tym, by sygnalizować "prawym" kierunkowskazem zamiar jazdy na wprost. Dla czekających na wjazd z podporządkowanej byłaby to cenna informacja.
Inny powód dla sygnalizowania zjazdu na "inną" drogę, nawet jeśli zachowuje się przy tym kierunek jazdy jest taki, że jest to ważna informacja dla tych, którzy jadą za nami (dotąd mówiliśmy o tych, którzy czekają lub dojeżdżają do skrzyżowania z innych "nitek"). Taki zjazd to najczęściej konieczność przyhamowania, umożliwiającego dostosowanie się do nowych warunków, nawierzchni, szerokości drogi, ograniczeń. Z tego punktu widzenia, niestety, sygnalizacja kierunkowskazem "w lewo" zamiaru kontynuowania jazdy drogą "główną" może być dla tych "za nami" wręcz myląca.
Chętnie bym poznał interpretację tych sytuacji autorstwa Komendy Ruchu Drogowego.
Edit:
http://www.autocentrum.pl/projekt50kmh/nieuzywanie-kierunkowskazow/ - wypowiedź policjanta - trochę niejednoznaczna
zmiana kierunku jazdy wynikająca z geometrii jezdni - nie powinna być sygnalizowana kierunkowskazem, gdyż wtedy wprowadza w błąd. W tym przypadku pomocna może być krawędź jezdni lub linia krawędziowa, czy linia rozdzielająca pasy ruchu.
Można by rozumieć, że jeśli taki "skręt z pierwszeństwem" jest "wymalowany" pasami ruchu, czy też, na szosie, mamy linię rozdzielającą idącą wzdłuż skręcającej drogi "głównej" (tak zwykle jest), to nie sygnalizujemy.
Zaraz potem pisząc o skrzyżowaniu T, z "łamanym pierwszeństwem", pan komisarz pisze, że skręt w lewo zgodnie z perwszeństwem powinien być zasygnalizowany.
Jak to u nas. Decyduje zawsze pan z bloczkiem mandatowym
