RECENZJA: Galaxy Camera

Coraz więcej urządzeń w naszym otoczeniu zaczyna być "smart". Zaczęło się od telefonów. Z czasem do tego grona dołączyły także telewizory, zegarki, a nawet lodówki. Co będzie następne? Aparaty cyfrowe. Jako pierwsi takie urządzenia zaprezentowali Nikon (Coolpix S800c) oraz Samsung (Galaxy Camera). Oba działają pod kontrolą systemu Android oraz mogą łączyć się z sieciami bezprzewodowymi, co znacząco zwiększa ich możliwości względem tradycyjnych aparatów. Dzięki uprzejmości firmy Samsung mieliśmy okazję przetestować to drugie urządzenie. Czy taki inteligentny aparat jest w stanie wyeliminować konieczność korzystania z komputera przez fotografa? Tego dowiecie się z naszej recenzji.



 

Pudełko, w którym znajduje się urządzenie, bardziej przypomina te zawierający smartfony niż tradycyjne aparaty cyfrowe. Jest jednak zdecydowanie większe. Także sposób otwierania go nie jest raczej często spotykany przy opakowaniach aparatów (zdjęcie górnej pokrywy). Wewnątrz znajdziemy oczywiście samo urządzenie Samsunga oraz dwuczęściową ładowarkę (identyczną z tą, dołączaną do smartfonów koreańskiego producenta). Oprócz tego, na samym dnie pudełka jest jeszcze skrócona instrukcja obsługi.

 

 

 

 

 



Z przodu, Galaxy Camera wygląda jak typowy aparat fotograficzny. Mamy więc obiektyw, diodę auto-focusa oraz wysuwaną z górnej części urządzenia lampę błyskową. U góry znajdziemy, poza lampą, przycisk zasilania oraz spust migawki, którego obwódka służy jednocześnie do regulacji zoomu optycznego (lub poziomu głośności, gdy nie jesteśmy w aplikacji aparatu). Z lewej strony umieszczono jedynie przycisk od wysuwania lampy błyskowej i głośnik, z prawej natomiast gniazdo microUSB i słuchawkowe. Na dole z kolei znajduje się klapka, pod którą ukryto baterię oraz gniazdo na kartę SIM (w wypadku modelu z modemem 3G), microSD oraz złącze HDMI. Tył urządzenia za to jest praktycznie w całości zajęty przez ogromny ekran. Jedynie z prawej strony jest odrobina pustego miejsca, aby można było wygodnie trzymać aparat.

 

 

Czas przejść do serca urządzenia, czyli matrycy oraz towarzyszącego jej obiektywu. Matryca ma rozdzielczość 16 megapikseli i jest wykonana w technologii BSI CMOS, a jej rozmiar to 1/2,3 cala. Z kolei jej zakres ISO wynosi od 100 do 3200. Obiektyw natomiast ma ogniskową 4,1 – 86,1 mm, (jasność na poziomie 4,1 – 86,1mm) i pozwala skorzystać z 21-krotnego zoomu optycznego. Aparat ma także wbudowaną optyczną stabilizację obrazu, która wykorzystuje między innymi wbudowany w urządzenie żyroskop. Zdjęcia rejestrowane przez Galaxy Camera wychodzą całkiem niezłe, choć nie jestem profesjonalnym fotografem, więc najlepiej jak ocenicie sami oglądając załączone poniżej fotografie (oprócz tego, wszystkie zdjęcia na których nie widać Galaxy Camera w tej recenzji i naszym teście Lumii także były robione aparatem Samsunga). Za dnia, zarówno w budynku jak i na zewnątrz, rejestrowany obraz jest całkiem ostry. W warunkach nocnych jakość już się pogarsza. Póki jeszcze korzystamy z wbudowanej lampy (dosyć mocnej swoją drogą, bez problemu oświetliła cały mój pokój w kompletnych ciemnościach) szczegóły nadal są w miarę widoczne. Ale jeśli zechcemy robić zdjęcia bez lampy, to ostrość obrazu zauważalnie się pogorszy, zwłaszcza przy korzystaniu z zoomu optycznego. Nagrywanie filmów natomiast wypada już nieco gorzej. Owszem za dnia wychodzą całkiem nieźle pod względem ostrości obrazu, ale urządzenie (bądź jego oprogramowanie) średnio radzi sobie z szybkim łapaniem ostrości po zmianie położenia i czasem dosyć długo trzeba na to czekać. Stabilizacja obrazu działa natomiast bardzo dobrze zarówno przy robieniu zdjęć (zwłaszcza z zastosowaniem zoomu), jak i kręceniu filmów.

{pic '29257' center /} {pic '29258' center /}

{pic '29259' center /} {pic '29260' center /}

{pic '29261' center /} {pic '29262' center /}

{pic '29263' center /} {pic '29264' center /}

{pic '29265' center /} {pic '29266' center /}

{pic '29267' center /}

 

 

 

 

 

Wyświetlacz zastosowany w Galaxy Camera ma przekątną 4,8 cala i rozdzielczość HD (1280x720). Pewną niespodzianką jest natomiast wykonanie go w tradycyjnej technologii LCD TFT zamiast Super AMOLED znanej z innych urządzeń firmy. Skutkuje to oczywiście brakiem "prawdziwej" czerni. Poza tym, zmiana ta nie wpłynęła jednak specjalnie na jakość wyświetlanego obrazu. Kolory są nasycone a widoczność w warunkach zewnętrznych dobra. Jedyną wadą jest brak czujnika od automatycznego ustawiania jasności. Przeszkadza to zwłaszcza, gdy warunki na dworze zmieniają się dosyć szybko i ciągle musimy wychodzić z aplikacji aparatu by zmienić jasność. Pochwalić za to należy tak duży rozmiar i rozdzielczość ekranu. Bardzo ułatwiają one robienie fotografii, ponieważ już na podglądzie widać znacznie więcej szczegółów, nie mówiąc o wyświetlaniu gotowych obrazów.

Samsung wyposażył swoje nowe dziecko w pokaźny pakiet technologii łączności bezprzewodowych, dzięki którym możemy od razu po wykonaniu zdjęcia umieścić je w serwisie społecznościowym lub wysłać komuś mailem czy przez komunikator. Do dyspozycji mamy między innymi Wi-Fi w standardach b/g/n (wraz z obsługą Wi-Fi Direct), Bluetooth 4.0 oraz wsparcie dla DLNA. Dodatkowo urządzenie ma także wbudowany modemem 3G, dzięki czemu może łączyć się z siecią komórkową (wkrótce w sprzedaży ma pojawić się również tańsza wersja bez łączności 3G). Prędkość przesyłu danych, którą teoretycznie można osiągnąć na Galaxy Camera to odpowiednio 42 Mb/s w wypadku pobierania i 11 Mb/s dla wysyłania (według standardu HSPA+, z którym urządzenie jest zgodne).

 

 

 

Całością zarządza system Android w wersji 4.1.2 Jelly Bean z odrobinę zmodyfikowaną nakładką TouchWiz. Owa modyfikacja sprowadza się tak naprawdę jedynie do pulpitu, który stracił docka na rzecz skrótu do aparatu w jednym rogu i przycisku otwierającego listę wszystkich aplikacji w drugim (nie można ich zmienić bez instalacji innego launchera), startu systemu prosto do aplikacji aparatu, braku ekranu blokady (można włączyć) oraz wyłączania urządzenia po określonym w ustawieniach okresie braku aktywności (domyślnie godzina). Samsung dołączył też dosyć sporo dodatkowego oprogramowania, moim zdaniem za dużo. Rozumiem dodatkowe aplikacje do edycji zdjęć czy współdzielenia się nimi, ale po co mi w aparacie program do notatek, kalendarz czy jakiś katalog gier? Przecież nie będę grał na aparacie fotograficznym …

 

 

 

 

 

 

Sama aplikacja aparatu w swoim standardowym widoku jest bardzo prosta i zawiera jedynie niezbędne elementy jak przyciski robienia zdjęcia, nagrywania filmu, zmiany trybu działania (automatyczny, wybór predefiniowanego programu lub ekspert, czyli innymi słowy tryb ręczny), wskaźnik baterii, skrót do galerii zdjęć przycisk powrotu do pulpitu (pasek nawigacyjny jest ukrywany w systemowych aplikacjach galerii i aparatu). Dopiero zmiana trybu na "ekspert" czy tapnięcie strzałki obok przycisku Home daje dostęp do większej liczby opcji. Dosyć irytujące dla mnie było jednak umiejscowienie opcji przełączenia focusa do trybu makro w ustawieniach programu zamiast przy preferencjach przesłony, migawki, itd. lub obok przycisków od lampy błyskowej czy samowyzwalacza ukrytych pod strzałką w lewym górnym rogu. Generalnie jednak opcji jest dosyć dużo (w trybie eksperta), więc wbudowany program powinien zadowolić większość osób.

 

 

Oczywiście możliwe jest również nagrywanie filmów (o rozdzielczości do 1080p). Wystarczy nacisnąć na ekranie przycisk z symbolem kamery. Niestety, fizycznym spustem migawki nie da się ani inicjować nagrywania, ani go zatrzymać. Dlaczego? W trakcie nagrywania służy on do robienia zdjęć. Warto tu wspomnieć, że systemowa aplikacja aparatu pozwala na nagrywanie filmów w tzw. trybie slow motion (o częstotliwości 120 FPS zamiast standardowych 30), ale tylko w rozdzielczości 768x512, czyli dosyć dalekiej od HD.

 

 

 

Kolejna aplikacja warta opisania, to "Kreator zdjęć". Pozwala ona na podstawową obróbkę wykonanych fotografii wprost na aparacie. Możemy między innymi je przyciąć, obrócić, poprawić kontrast i nasycenie, usunąć efekt czerwonych oczu, nałożyć efekty trybu sepia bądź negatyw czy w końcu dodać dekorację w postaci ramki lub jakiegoś dodatkowego obrazka. W tym programie także ukrywany jest pasek nawigacyjny, aby edytowane zdjęcie wypełniało cały ekran. Trochę szkoda, że Samsung nie dołączył do Galaxy Camera programu Adobe Photoshop Touch (jak miało to miejsce przy tablecie Galaxy Note 10.1) w edycji dla smartfonów, który niedawno miał swoją premierę. Byłaby to świetna reklama dla obu produktów. Swoją drogą, aplikacja ta jest obecnie niezgodna z Galaxy Camera i nie da się jej zainstalować.

 

 

Samsung dołączył też do Galaxy Camera dosyć popularną aplikację Instagram. Spodziewałem się jednak, że skoro koreański producent zdecydował się na taki krok, to przy okazji dostosuje ten program do działania w trybie poziomym (w nim spędzamy praktycznie cały czas na urządzeniu). Niestety myliłem się, przez co z programu się dosyć dziwnie korzysta. Tyle dobrze, że Instagram rozpoznaje w jakiej pozycji jest urządzenie i odpowiednio obraca zdjęcie po jego wykonaniu. Mimo to, przez wymuszenie orientacji pionowej niezbyt wygodnie korzysta się z aplikacji.

 

 

Wspomnieć też muszę o klawiaturze ekranowej dodanej przez Samsunga. Powiem krótko - tragedia. Co prawda na aparacie raczej nie będziemy jej często używać, ale gdy już trzeba (np. do zalogowania się w różnych usługach na początku i dodawania podpisów do zdjęć później) to jest naprawdę katorga. Ciągle naciskałem nie te litery co trzeba, przez co szybko otworzyłem Google Play i pobrałem klawiaturę z czystego Androida. Naprawdę, jeśli nie umie się zrobić porządnej klawiatury, to już lepiej zostawić tę standardową od Google. Na niej przynajmniej da się pisać.

 

 

Przyczepiłbym się również do ekranu z listą powiadomień. Ponad połowę wyświetlacza zajmują w nim przełączniki od Wi-Fi, Bluetooth, itd. oraz suwak od ustawiania jasności (są po prostu identycznych rozmiarów, jak w normalnym telefonie). Inżynierowie Samsunga, wiedząc że Galaxy Camera używać się będzie głównie w widoku poziomym, mogli nieco bardziej się wysilić i zmniejszyć nieco te przyciski lub wymyślić bardziej kompaktowy sposób ich implementacji. A tak zajmują masę miejsca i nie da się ich wyłączyć (zastępując np. widżetem na pulpicie z podobnymi opcjami, bo z aplikacji aparatu i tak nie da się dostać do powiadomień).

Warto również dodać, że w wyniku współpracy Samsunga z Dropboksem, po zalogowaniu się w preinstalowanym kliencie usługi otrzymujemy za darmo dodatkowe 50 GB przestrzeni dyskowej na dwa lata. Na pewno przyda się do przechowywania w chmurze zdjęć zrobionych przy pomocy Galaxy Camera.

Niewątpliwie z wydajnością inteligentny aparat Samsunga problemów nie ma. Czterordzeniowy procesor Exynos 4 o taktowaniu 1,4 GHz oraz 1 GB pamięci RAM zapewniają wystarczającą moc obliczeniową. Wszystkie animacje są płynne, czas oczekiwania na "wykonanie zadania" krótki. Niestety, nie było mi dane sprawdzić jak długo trwa wprowadzanie zmian w mobilnym Photoshopie (na Galaxy Nexusie z dwu-rdzeniowym procesorem chwilę to trwało), gdyż Adobe uznało swoją aplikację za niekompatybilną z Galaxy Camera. W każdym razie nakładanie różnych efektów we wbudowanym edytorze było praktycznie błyskawiczne. Działania gier nie sprawdzałem, ale gdyby ktoś chciał próbować grać na aparacie, to załączam poniżej wynik urządzenia w benchmarku AnTuTu:

 

 

Samsung dołącza do Galaxy Camera baterię o pojemności 1650 mAh. Czy to wystarczająca? Zależy od potrzeb. Przy moim niezbyt intensywnym użyciu (robienie zdjęć przez pół godziny dziennie, a następnie wysyłanie ich do SkyDrive'a przez Wi-Fi, ewentualnie drobna edycja na urządzeniu) jedno ładowanie wystarczyło praktycznie na cały tydzień. Przy czym cały ten czas miałem wyłączony moduł 3G, a aparat nieużywany wyłączał się sam po godzinie. Dzieło Samsunga radziło sobie pod tym względem lepiej niż mój prosty kompakt od Panasonica, który przy podobnym wykorzystaniu (odejmując oczywiście upload zdjęć czy ich edycję) wytrzymywał zdecydowanie krócej. W razie gdyby było to jednak za mało, życie ratuje fakt posiadania przez Galaxy Camera tradycyjnego portu microUSB, do którego można podłączyć ładowarkę samochodową od smartfona czy nawet zewnętrzną baterię (np. "tubkę" DC-16 od Nokii), co pozwala dłużej robić zdjęcia w terenie.

Generalnie idea inteligentnego aparatu fotograficznego bardzo mi się spodobała. Po prostu takie urządzenie bardzo ułatwia życie. Nie trzeba bawić się z kablami, itd. Wystarczy mieć zainstalowane odpowiednie aplikacje i w ciągu kilku minut wszystkie nasze zdjęcia mogą trafić na nasz komputer w celu dalszej obróbki, do albumu na Facebooku, Flickrze czy innej usłudze bądź na Twittera czy Instagram. Z kolei standardowej gniazdo microUSB sprawia, że można nosić ze sobą mniej kabli (o ile oczywiście mamy już smartfona czy inne urządzenie z takim gniazdem) i ułatwia zakup dodatkowych akcesoriów typu zewnętrzne baterie. Gdyby jeszcze tylko Samsung zrobił prostszą i tańszą wersję (gdzieś poniżej 1000 zł) to praktycznie już bym biegł do sklepu. Inne osoby (nieco bardziej zainteresowane fotografią ode mnie), które pytałem byłyby skłonne zapłacić za takie urządzenie góra 1200 zł. Także przy obecnej cenie (około 1700 zł za wersję z modemem 3G i prawdopodobnie 1500 za edycję bez niego) pozostanie niestety poza zasięgiem moim i wielu innych potencjalnych klientów także. Po prostu w tej cenie można dostać lepszy sprzęt pod względem parametrów istotnych dla fotografów, a możliwość łatwego przesyłania zdjęć do Dropboksa, SkyDrive'a, Facebooka, itd. oraz ich prostej edycji prosto na urządzeniu to za mało, by przekonać do tak dużego wydatku.

 

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. Można dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Prywatności. Akceptuję otrzymywanie plików cookies z serwisu pdaclub.pl. Akceptuję