Przecież ja właśnie piszę: "Wizard wyprowadził mnie błędu, że pocket z telefonem i z aparatem fotograficznym, to ani PDA, ani telefon, ani aparat." Proszę więc nie zarzucać mi trwania w tym błędzie.
Co do zmiany ROM-u, czytam większość wątków o nich, także na XDAdev i z pewnością chciałbym mieć np. "taczflaja" w jakimś nowym NBG. Tyle tylko, że dawno przyjąłem zasadę, że nie należy ryzykować zepsucia czegoś, co działa w sposób zadowalający, w szczególności po to, by zyskać funkcjonalność, bez której śmiało można się obejść. Zasadniczą kwestią jest dla mnie pewność zadziałania sprzętu i aplikacji w momentach, kiedy są mi naprawdę niezbędne. Mimo, że różnie z tym bywa.
Jestem maniakiem uzależnionym od nawigacji GPS, dość dużo podróżującym i "gleba" z navi, to dla mnie niemal jak awaria całego samochodu. Trochę analogicznie jest z GSM/GPRS i z WiFi.
Ktoś odważyłby się wyjechać na kilka/naście dni np. w jakąś prowincjonalną część Ukrainy z nowym ROM-em na pokładzie aparatu? Jeśli tak, to ceniłbym jego poczucie humoru. A ja ciągle gdzieś wyjeżdżam lub taki wyjazd potencjalnie mi grozi.
Procesor podkręcam i tweaków używam, ale to zmiany łatwo odwracalne. Można stan wyjściowy przywrócić w parędziesiąt sekund. Z ROM-em już nie jest to jednak "no big deal", wbrew nazwie.
Choć pewnie działa też tu moja trauma, od kiedy parę lat temu uwaliłem WiFi przy flashowaniu iPAQa 5550. Jednak wiele osób namawia mnie do wymiany ROM-u w Wizardzie, więc chyba wkrótce się na to skuszę. Once kozie death... Mimo prawdopodobnej konieczności szarpania się z licencjami na soft, który mam już zainstalowany i zarejestrowany.
Długo byłem zwolennikiem teorii, że albo PDA, albo telefon. Szczególnie po lekturze niegdysiejszych postów tu na Forum, w wątkach dotyczących zasobożernych aplikacji nawigacyjnych. Ale już dawno się przekonałem, że Wizard z WM5 daje radę. Póki co, jestem z niego zadowolony (tfu, tfu, tfu!) i pewnie niedługo zmienię go na jakiś nowszy model HTC (qwerty keybord side slider is a must), w dodatku z GPS-em.
Będę się jadnak uporczywie dziwił, że plików typu pim.vol nie da się umieścić na wymiennym nośniku. Mimo wszystkich wad portów obsługujących karty we wszystkich PDA. Więcej razy szlag trafił mi dane z flash RAM, niż z karty. Co prawda, w PPC 2003 i wcześniejszych. Gwarancja na karty jest dożywotnia (choć to bardziej marketoidoza), na PDA nie. Wydaje się taka lokalizacja pliku zupełnie naturalna, przy wyraźnej niechęci producentów PDA do znacznego zwiększania RAM/ROM i jednocześnie silnej tendencji do multimedializacji softów typu PIM.
Myślenie w kategoriach: już są dwie lokalizacje na Kontakty - RAM i SIM, po cholerę jeszcze trzecia, jest dla mnie typowym przykładem zbędnego nakładania sobie autoograniczeń. Przecież to tylko drobna (jak sądzę) kwestia zmiany softu obsługującego funkcje telefonu. A wieloletnie używanie PDAs utrwaliło we mnie przekonanie, że każde kilo RAM-u, to skarb, który w jakimś momencie będzie nieoceniony.
BTW - a czy jest ROM, który usprawnia cały ten interes, nie powodując jednocześnie ryzyka padu BT, WiFi, GSM/GPRS i zamieszania w aplikacjach? Mam duży podziw i szacunek dla "kucharzy ROM", jednak w każdym wątku o nowych wypustach pojawia się w pewnym momencie jakieś zażalenie na zagwozdkę z którąś z aplikacji lub funkcjonalności Wizarda.
Ja nie odczuwam braku szybkości, wystarcza mi to co jest. Ale to trochę przypomina mi historię z samochodami. Paręnaście lat temu miałem kilkuletni samochód dobrej marki. Byłem z niego bardzo zadowolony i dumny. W pewnym momencie jednak wsiadłem na kilka tysięcy kilometrów za kółko najnowszego modelu tej marki, należącego do kolegi. Kiedy z powrotem przesiadłem się do swojego, myślałem że popsuło się wszystko - wspomaganie, wtryskiwacze, wycieraczki, ogrzewanie, etc. Dosłownie - wszystko. A wcześniej było takie dobre...
Psychologia dawno sformułowała to tak - potrzeby nieuświadomione nie są potrzebami. Może powinienem wreszcie coś przetestować in vivo i sobie uświadomić?