Przepraszam, nie chciałem nikogo urazić.
Kiedyś w ramach eksperymentu zrobiłem zasilacz do telefonu metodą "na piechotę".
Do tego celu użyłem trzech stabilerów i dwóch kondensatorów:
7812 ->7808 -> 7805+dioda prostownicza, która podbiła mi napięcie na 5,7V. Kondensatory elektrolityczne na wejściu i wyjściu, wartości nie pamiętam. Chodziło tylko o odfiltrowanie śmieci z instalacji samochodowej, podczas pracy silnika. Śmigało, aż miło. I najważniejsze, że tylko trochę się to grzało. A to dlatego, że spadki napięć były niewielkie na dwóch pierwszych stabilerach. Montarz był prosty. Każdy z tych układów ma trzy wyprowadzenia: wejście, masę i wyjście. Wystarczy połączyć je w szeregu, natomiast na wyjściu dołączyć odwrotnie spolaryzowaną diodę i mamy podbicie nap. o 0,7V. Reszty dokonuje moduł ładowarki w telefonie. Stosując np. tylko 7805 mielibyśmy duży spadek napięcia i potrzebowalibyśmy dość sporego radiatora.
A tak w ogóle, nie czarujmy się. Ładowarki w telefonach są przystosowane do szybkiego ładowania, co niekorzystnie wpływa na akumulatory. Prawidłowy proces ładowania i rozładowywania, wygląda zupełnie inaczej. Prawidłowym prądem ładowania jest 0,1Q, czyli 10% pojemności akumulatora, ale wtedy ładowanie trwa ok. 15 godzin. I między bajki można włożyć informację, że rzekomo aku Li-Jon oraz Li-pol nie posiadają efektu pamięciowego. Wprawdzie jest on mniejszy jak w starszych typach akumulatorów, ale jest i nie został wyeliminowany. Cwaniacy, którzy na Allegro w ten sposób zachwalają swoje towary, poprostu kłamią. Żeby akumulator długo pracował musi być przed ładowaniem rozładowany do max. 0,9V/ogniwo. I w połączeniu z porządną ładowarką, która wyposażona jest w płynną regulację prądu, akumulatorki będą cieszyć się młodością przez długi czas. Ale wtedy potrzebowalibyśmy przynajmniej dwóch akumulatorów. Bo nikt nie chciałby, żeby bateria ładowała się przez 15 godzin
