Skoro ta elektronika tak ogranicza ładnie, to proponuję mały test koledze - podepnij baterię (najlepiej jakąś starą, niepotrzebną) pod ładowanie prądem np. 3A. O ile dasz radę przeprowadź kilka cykli ładowanie-rozładowanie...
Elektronika jeśli miałaby ograniczać prąd ładowania to może to w niewielkim zakresie robić. Jak np. prąd przez producenta ustalony na 1A to norma a my podepniemy 2A... To ten extra amper (czyli defakto kilka watów mocy) musi gdzieś "odpłynąć" - jedyna opcja - rezystancja i zamiana energii na ciepło... Nie wiem jak dziś, ale z tego co kiedyś oglądałem rezystory kilkuwatowe nie należały do najmniejszych. Upchać wewnątrz baterii raczej bym nie dał rady. Nawet jeśli - problemem będzie ciepło i bliskość innych elementów elektronicznych - już nie koniecznie odpornych na wysoką temperaturę. Oczywiście różne mostki czy inne układy z tranzystorami mogą też ograniczać prąd, ale również problemem jest odprowadzenie nadmiaru energii.
Elektronika raczej ma (jako główne zadanie) nie dopuścić do "przeładowania" ogniwa tudzież kategorycznie nie może dopuścić do jego całkowitego wyładowania do zera (wtedy ogniwo na śmietnik). I to jest główna rola elektroniki w bateriach. Z zasady jeżeli ogniwo jest w stanie przyjąć X energii to więcej nie popłynie - zatem prąd maksymalny jaki poleci w baterię zależy tylko i wyłącznie od jej właściwości. Idealna bateria brałaby tyle dokładnie, ile powinna. Niestety - ideał a rzeczywistość to różne sprawy...
Oczywiście nie piszę tutaj o zmianie (zwiększeniu) prądu ładowania z np. 1A producenta do 1.1 czy nawet 1.2A. To jak najbardziej może działać i elektronika może zadbać o poprawne ładowanie. Podejrzewam jednak, że zwiększenie amperażu o 50% lub więcej szybko załatwi baterię (może kilka(dziesiąt) cykli ładowania bateria pożyje). nie zapominajmy, ze bateria to ogniwo chemiczne. Większy prąd ładowania = ciepło. Dla chemikaliów ciepło może mieć różny wpływ... I zwykle zmienia ich właściwości powodując szybkie zużycie ogniwa.
Ot takie moje dywagacje na temat ładowania. Jestem otwarty na dyskusję popartą argumentami (czy to słusznymi czy też nie - bez znaczenia) :-)