Witam noworocznie.
Chciałbym wtrącić swoje trzy grosze do tematu o folii ochronnej. Może komuś się to przyda. Po kupnie Topaza przykleiłem na ekran dołączoną folię firmową. Jak wiadomo jest ona bardzo gładka. Tym samym bardzo szybko widać było na niej ślady paluchów. Paćkała się w błyskawicznym tempie. Mikrofibra i izopropyl to nieodzowne narzędzia w tego typu zabezpieczeniach ekranu. Wadą jej jest jeszcze to, że precyzyjne operowanie rysikiem na tak gładkiej powierzchni jest dość uciążliwe. Po prostu czubek ślizga się po powierzchni. Niewątpliwą natomiast zaletą jest to, że ekran jest bardzo czytelny i wyraźny. Mam piaty krzyżyk na karku i aparat wzroku nie funkcjonuje jak dawniej (niestety) i muszę zwracać na to uwagę przy wyborze

. Mimo wad wrócę niebawem właśnie do niej. Teraz na wyświetlaczu mam folię Brando Protector (zdaje się, że tak się ona nazywa). Ten typ ma wyraźną fakturę w postaci mikro wgłębień. Rysik "chodzi" po niej bardzo ładnie, mniej refleksów i odbić światła, ale czytanie małych literek na ekranie ociera się o koszmar. Właśnie ten wzorek znakomicie zniekształca je w niektórych aplikacjach i grach. Oczywisty wniosek jest taki, że ideałów nie ma. No może poza Raquel Welch

Pewnie piszę o rzeczach oczywistych, ale przyznam, że dopóki nie miałem na ekranie Protectora nie zdawałem sobie sprawy, że może być taki kłopot. Trzeba się po prostu zastanowić nad priorytetami przed zakupem. To tyle.
Pozdrawiam, beh.