Alsando
Moim zdaniem musimy wyraźnie odróżnić dwie rzeczy.
Pierwszą jest samo sprzeniewierzanie się przepisom, nakazom - w tym także moralnym, dobrym tradycjom i praktykom, etc. Zdarza się to każdemu, w bardziej lub mniej natężonej postaci. Nawet świętość osób oficjalnie zadekretowanych jako święte jest często kontrowersyjna i podważana. Nie łudźmy się, że wszyscy ludzie, także my sami, będziemy zawsze przechodzić wyłącznie w dozwolonych miejscach przez ulicę, jeździć zgodnie z ograniczeniem prędkości, nie kłamać teściowej. Dopóki nie łamie to rażąco praw innych osób, sądzę że należy to pozostawić sumieniu człowieka naruszającego normę.
Ale czym innym jest publiczne pochwalanie, wzywanie, zachęcanie, sugerowanie, poszukiwanie sposobów, czy wreszcie głośna akceptacja łamania prawa. To już przestaje być wewnętrzną sprawą jednostki, a staje się problemem publicznym, bo w przestrzeni publicznej zaistniałym. I to na życzenie samego zainteresowanego, np. przez umieszczenie postu na Forum.
Trudno znaleźć przyzwoite miejsce w Internecie, w którym publicznie wyartykułowana pogarda dla prawa nie spotkałaby się z reakcją.
Dam przykład z usenetowej grupy pl.misc.samochody. To forum, na którym wiodą prym maniacy motoryzacji, pasjonaci zwykle szybkich aut, lubiących szybkość, ze sportową żyłką. Nie sądzę jednak, aby bez komentarza pozostał tam jakikolwiek post w stylu: "Zap...łem 150 km/h przez obszar zabudowany". Natychmiast gość zostanie skarcony i uznany za idiotę lub potencjalnego mordercę. A przecież nikogo nie zabił...
Jeszcze nie. Ale lepiej nie czekać.
Tak samo i tu. Brak reakcji na posty związane w dowolny sposób z piractwem szybko doprowadziłby do dwóch rzeczy: zaakceptowania piractwa jako naturalnej formy użytkowania softu i przekształcenia PDAclubu w forum warezowe. Oba te stany są niedopuszczalne. O powodach niedposzczalności wylano już tu morze słów i nie ma sensu dokładać kolejnych.
To tyle w kwestii ataków, inwektyw (zwykle również karygodnych), czy insynuacji pod adresem osób podejrzewanych o piractwo. Jeśli czyni się to czasem (IMHO zdarza się wyjątkowo) niesprawiedliwie i nadgorliwie, to w imię nie czekania aż ktoś kogoś zabije, jak w usenetowej pl.misc.samochody.
Co do pozostałych kwestii, to myślę że dałoby się je w cywilizowany sposób jakoś uregulować. Np. chcesz skserować książkę? Zapłać 5% jej wartości a pieniądze przelej na konto wydawcy podane w metryczce ISBN książki. Oczywiście, rzecz jest nie do wyegzekwowania, bo moim zdaniem większość tego typu kopii robi się na kopiarkach firmowych, uczelnianych, zaprzyjaźnionych, nie w usługowych centrach kopiowania. Ale przynajmniej stworzyłoby to możliwość legalnego wejścia w posiadanie kopii dzieła objętego prawem autorskim. Kto jest legalistą i chce mieć spokojne sumienie mógłby zaspokoić swoje potrzeby.
Nie zmierzam do tego, że całe życie należałoby skodyfikować, z wyszczególnionym cennikiem za każdą pozycję. Ale podobne zapisy ułatwiłyby dochodzenie do właściwej świadomości prawnej społeczeństwa, bez dylematów w sytuacjach wymuszających nielegalne zachowania.
Być może tylko niekoniecznie trzeba byłoby je ściśle egzekwować...