Witam wszystkich o poranku.
Chciałem raz dwa opowiedzieć historię z oddawaniem mojego fona (MDA Compact IV) na naprawę gwarancyjną (a ściślej ekspertyzę w ramach rękojmi). Otóż telefon kupiłem 10-10-2008 i praktycznie od maleńkości chorował na pewną rzecz - nie działało WiFi. "Nie działało" oznacza, że albo się nie włączało (problem znany na forach - klik w Sieć WLAN w CommManager, kółeczko się pokręci 10 sekund i zdycha) albo włączyło się, ale nie wykrywało żadnego hotspotu.
W końcu 15-01-2009 się zmobilizowałem (jakoś ciężko było mi się rozstawać z Diamondem) i poszedłem do salonu Ery, gdzie wcześniej nabyłem telefon. Obsługiwał mnie kierownik salonu czyli osoba kompetentna - akurat jemu nie mogę kompletnie nic zarzucić, a wręcz podziękować za piękny elaborat na Zgłoszeniu usterki, które poszło potem do CRC. Dlaczego tak się wdzięczę za to Zgłoszenie? Ponieważ na moje "nie działa mi WiFi i chciałbym nowy fon" (tak w skrócie) p. kierownik wypisał tam zdania _szczegółowo_ opisujące przypadłość mojego telefonu (czyli te dwa rodzaje zachowań, które opisałem wyżej). Napisał również zdanie, iż proszę o "wymianę telefonu na wolny od wad fabrycznych lub jego skuteczną naprawę". Wszystko fajnie, telefon zostawiłem i poszedłem czekać na info.
Dnia 16-01-2009 na stronie www CRC chciałem sprawdzić, jak tam mój fon ("ameryka panie, sprawdzać można" pomyślałem sobie). Sprawdzam pierwszy raz - nie ma, drugi raz - nie ma. Myślę sobie "dam im jeszcze czas" (tylko po co, skoro sprawdzałem to około 21). Kolejne epickie próby sprawdzenia statusu telefonu podjąłem dzień później - efekt j/w. Myślę okej, sobota, niech będzie. Ale kiedy już w poniedziałek nic na ten temat nie było, zacząłem się pieklić i zadzwoniłem na numer podany na stronie serwisu. Odebrał superuprzejmy automat, który poinformował mnie, że mogę sobie sprawdzić status naprawy na....
www.regenersis.pl a nie tak jak wykazuje logika
www.crc-poland.com (bo przecież sprzęt odsyłany jest do CRC, ale cóż). Czyli generalnie burdel.
Najlepsze dopiero miało nadejść (i nadeszło, wczoraj, 21-01-2009). Około godziny 11 dostałem SMSa, że mój telefon jest do odbioru w salonie. Myślę sobie "ameryka panie, szybciutko załatwiona sprawa". Tia.... Kiedy zasiadłem przed panią konsultant i poprosiłem o oddanie mi telefonu, ta dzielnie poszła na zaplecze przyniosła mi moje cudo, rozpakowała i ze stoickim spokojem oznajmiła mi, iż naprawione zostało...... nic.......... Pytam więc grzecznie, dlaczego "nic", skoro jednak na coś telefon chorował (przynajmniej jeszcze tydzień temu) i tym czymś był niesprawny moduł WiFi? I tutaj pozwolę sobie wkleić cytat z protokołu naprawy wypisanego przez "technika" CRC: "Usterki zgłoszone przez klienta: Nie włącza się / Brak lub słaby zasięg sieci / Usterki nie stwierdzono"
W momencie kiedy to czytałem w salonie Ery, zaczął mi się nóż w kieszeni otwierać. Ale jako że nie było sensu wytrząsać się na Bogu ducha winnej dziewczynie siedzącej naprzeciw mnie, ugryzłem się w język, podziękowałem i wyszedłem, po czym zadzwoniłem do "Regenersis (WARSAW) Sp. z o.o." (tak, to właśnie nazwa tej firmy) z zapytanie, WTF??? Pani konsultantka po wysłuchaniu moich gorzkich żali stwierdziła, iż w takim powinienem jeszcze raz wysłać telefon do nich na gwarancję i, teraz uwaga uwaga, ZAŁĄCZYĆ PISMO Z PROŚBĄ O SKUTECZNĄ NAPRAWĘ URZĄDZENIA! Konkluzja - wysyłając za pierwszym razem prosiłem chyba o naprawę nieskuteczną
I tym jakże miłym akcentem zakończę mój wywód. Na koniec tylko mam radę do wszystkich posiadaczy marek Nokia, SonyEricsson, Acer, HTC, Huawei i Apple - szanujcie swoje urządzenia, żeby nigdy nie musiało pojechać do tego nieszczęsnego czegoś, co śmie się nazywać serwisem......
Pozdro