Przykład: Jak zmieścić papierowy Plan Warszawy w swoim Pocke

Witam!
Niezadowolony z jakości mapy Warszawy w programie pcMap postanowiłem coś z tym zrobić.
Kupiłem więc plan Warszawy, pociąłem go na kawałeczki, które zmieszczą się w skanerze, potem już tylko mała obróbka Photoshopem i gotowe.
Efekty widoczne na mojej stronie:
http://www.catsoft.com.pl/html/warszawa.htm

W tym miejscu zaznaczam:
- plan Warszawy kupiłem legalnie,
- skaner posiadam legalnie
- posiadam licencje na Windows 98 i Photoshopa
- plan ten zeskanowałem wyłącznie dla swoich potrzeb
- nie mam zamiaru go nikomu sprzedawać czy też czerpać jakichkolwiek innych korzyści.

Jeśli chcesz po prostu obejrzeć efekt mojej pracy - zapraszam.
Plan pociąłem na cztery prostokąty ("na zakładkę"), i zapisałem jako jpg o dużej kompresji. Wszystko po to by plik nie przekroczył 2 MB.
Do około 2 MB PQView bezproblemu wyświetla takie pliki nie skalując ich.

Dla mnie ta forma planu Warszawy jest wygodniejsza od opcji pcMap, ponieważ:
- mogę bez problemu scrollować mapę piórkiem (brak tej opcji w pcMap),
- w skali 1:1 napisy np. nazw ulic są czytelne i ładniejsze niż w pcMap,
- jest więcej płaszczyzn informacyjnych na planie.
- jest to opcja zdecydowanie tańsza niż wywalanie ok. 600,- zł na pcMap

Wady:
- brak możliwości wyszukiwania nazw ulic, ale do tego świetnie nadaje się DEMO pcMap

no to zes sie chlopie narobil. Sa juz gotowe plany w-wy na dodatek skalibrowane do GPSa. To wszystko ladnie chcodzi z Ozi CE i GPSami

Jest cosik jeszcze oprócz pcMap?
Co, gdzie?

Yes! Myslę że prędzej czy później musiało dotego dojść. Jakieś miesiąc temu byłem w Warszawie i próbowałem przy pomocy pcMap dotrzeć do giełdy papierów wartościowych na ulicy "jakiejs tam", całkiem nie daleko od dworca no i ... kupiłem zwykły drukowany plan w kiosku i bez problemu namierzyłem cel mojej podróży. Później próbowałem mimo wszystko zrobic to samo przez pcMap ale brakło mi do tego nerwów. Niestety ale z czytelnością pcMap jest nie najlepiej a szkoda! :0)

Jakieś jaja Cat^.

W tej wyliczance legalności zabrakło najważniejszej rzeczy: źródło danych. Bo samo jego kupno tego nie daje.

To tak, jakbyś:
-Zgrał z legalnie kupionego CD piosenkę do mp3 i do prywatnego uzytku umieścił w Internecie.
-Legalnie kupioną książkę zeskanował i do prywatnego użytku umieścił w Internecie.
-Legalnie kupioną książkę zeskanował legalnym skanerem w legalnym w2000K wydrukował na legalnej drukarce i zaczął rozdawać na ulicy.

Internet to takie samo medium jak każde inne. Prywatna strona jest prywatna w tym sensie, że Twoja. Ale jako medium jest ogólnodostępna jak gazeta czy telewizja, chyba że w zamkniętym, prywatnym APN.
To jest po prostu rozpowszechnianie. Nie walczysz w ten sposób z cMap, tylko z JOKART i z samym sobą.
Ze słowem publikacja czy rozpowszechnianie nie musi wiązać się słowo korzyści (ich brak) u tego kto rozpowszechnia, tylko istotna jest potencjalna utrata korzyści u właściciela praw autorskich.

A ty ich nie masz. To że napisałeś (C) JOKART, to nic nie znaczy.
To JOKART napisał na planie (C), żeby nikt nie zrobił tego, co Ty.

Masz racje jmb, ale i nie masz...

Po pierwsze:
Mam prawo skanować co chce i jak chę dla swoich prywatnych potrzeb.

Po drugie:
Nie walczę z cMap, a nawet chętnie go kupię o ile spełni moje wymagania, o których napisałem już w innym temacie.

Po trzecie:
Nie rozpowszechniam tej mapy, tylko ukazuje przykład możliwości radzenia sobie samemu w sytuacji dziury na rynku.

Po czwarte:
Nie sądzę, że naruszam prawa JOKART - przecież nie robię przedruków ich map na nośniku papierowym. Tak nawiasem mówiąc - robię im nawet reklamę
A co to jest piractwo (przypominam stosowną Ustawę)? To CZERPANIE KORZYŚCI MAJĄTKOWYCH z naruszenia prawa autorskiego.
Nie sądzę bym miał jakiekolwiek korzyści, zwłaszcza majątkowe z tytułu zeskanowania i umieszczenia w Internecie jako ciekawostkę planu Warszawy... Gwarantuję na 100% że ani trochę przez to nie spadnie sprzedaż ich drukowanych planów Warszawy.

Po piąte:
Wszystkie te sprawy są bardzo dwelikatne a linia przekroczenia prawa bardzo rozmyta. Tak więc dzisiaj zdejmuję te skany ze swojej strony.
Jednocześnie biję się w piersi i oficjalnie przepraszam Wydawnictwo JOKART za opublikowanie ich materiału w Internecie bez ich zgody.
Mam nadzieję, że mi wybaczą.

BTW: Wciąż czekam na sensowną ofertę jakiegokolwiek planu Warszawy i okolic na PocketPC. Ponieważ sam jestem wydawcą - doskonale rozumiem wszelkie kwestie budżetowo-licencyjno-cenowe.
W tej chwili NIC SENSOWNEGO na rynku nie ma, a moje skany planu Warszawy JOKART jako-tako zaspokajają moje potrzeby w tym zakresie.

Publikujesz ich wlasnosc, przeczytaj (C) na tym ich papierowym planie.
Granica nie jest rozmyta.
Ta granica to rozpowszechnianie, a Internet jest medium powszechnym.
Dla wlasnych potrzeb to znaczy konkretnie tylko dla siebie i najblizszych krewnych, i nic wiecej.
Nie pisalem, ze to piractwo - przeczytaj dokladnie. Mozna komus zaszkodzic, nie czerpiac z tego korzysci.
Co do reklamy, to ich dzial marketingu wie jaka jest ich startegia reklamowa, a Ty na pewno tego nie wiesz.
Czym gwarantujesz? Swoim wyobrażeniem - na czym opartym?

Już dłużej nie polemizuję.
Plan usunąłem ze strony.
EOT.

Cat^ napisał:

---

Już dłużej nie polemizuję.
Plan usunąłem ze strony.
EOT.

---

No tak zauważyliśmy, że podkładasz się pod prokuratora. Publikując tę mapę (na swojej firmowej stronie) napisałeś sam na siebie donos. Nie przejmuj się - ostatnio wszyscy są zajęci sprawą skopania prezesa "Odry".

Odezwałeś się tutaj, Kopacz, i tutaj dopełnię Twój cytat:

>Podobno tak wysokie ceny są związane z kosztem pozyskania map od "państwowej służby geodezyjnej" (nie pamiętam nazwy). Wspomniana służba zapewne wykonuje mapy (albo kiedyś wykonała) za pieniądze podatników (czytaj moje i twoje).

 lepiej pasuje w tym temacie. Wspomniana służba to GUGiK (Główny Urząd Geodezji i Kartografii - Główny Geodeta Kraju). Rzeczywiście robi to za pieniądze podatników - ale za to każdy może iść do składnicy map i kupić mapę kartograficzną za 4 - 7 PLN dla siebie. Kartograficzną, czyli wyjasnienie dla CAT^ taką, po której można jeździć GPSem, bo Twój skan był jeszcze od tego daleki. (Co widzi każdy, kto zna Warszawę. Wisła, Puławska itp.)
Natomiast jeżeli ktoś na podstawie wspomnianych map chce opracować swoje mapy i na nich zarabiać (a nawet publikować nie zarabiając) - płaci za licencję. I to nadal jest w interesie podatnika, który łoży na pozyskiwanie danych przez Państwową Służbę Kartograficzną i ma dostęp do papierowych źródeł po cenie druku i dystrybucji.
I tak naprawdę robiąc publikację nielicencjonowaną można się podłożyć nie tylko wydawcy planu (cywilnie) ale z Prawa Geodezyjnego wspomnianemu GGK, który ma (C) na wszystkie źródłowe dane geometryczne w Polsce.
O jeden dzień w Internecie się nikt nie obrazi; nie ma co kopać