Oleyek - nie do końca jest tak, jak mówisz. Miałem kiedyś podobną sytuację, więc znam to z praktyki. Miałem duży problem, to oczywiste, ze sprzedawcą, który nie chciał uznać reklamacji odtwarzacza mp3 właśnie ze względu na brak pudełka (w ogóle je wyrzuciłem zaraz po rozpakowaniu). Oczywiście paragon miałem, karty gwarancyjnej nie było. Ponieważ wada, którą reklamowałem nie tkwiła w pudełku, ani nie wynikała z braku pudełka czy niezgodnego z zasadami użytkowania albo przechowywania czy transportu, po długich, kilkumiesięcznych przepychankach wygrałem co powinienem. Jeszcze dostałem przeprosiny na piśmie. Dodam, że na pudełku było napisane, że jest niezbędne do złożenia reklamacji.
Druga rzecz - karty gwarancyjnej nie podpisujesz, a przynajmniej ja w całym swoim życiu nie podpisywałem ani razu. Podpisuje ją i pieczętuje sprzedawca, ewentualnie producent - gwarant.
Pamiętaj jeszcze o jednej rzeczy - istnieje prawo konsumenckie, które reguluje tzw. klauzule abuzywne, czyli w niedozwolony sposób ograniczające prawa konsumenta. Nawet więc gdybyś z pełną świadomością podpisał umowę zawierającą tego typu zapisy, są one i tak nieważne. Konsument, na podstawie dyrektywy europejskiej o prawie konsumenckim i na jej podstawie uchwalonej ustawy o prawie konsumenckim (w tym zmiany do kodeksu cywilnego) jest szczególnie chroniony ze względu na organiczną nierówność względem producenta czy sprzedawcy, będącego często dużą korporacją, mającą za sobą siłę, pieniądze i doskonałych prawników. Dlatego też pewne rzeczy (jak to opakowanie), które w nieuzasadniony sposób ograniczają Twoje konsumenckie prawa, z mocy tego prawa są nieważne. Tak więc tego typu ograniczeń de facto nie ma.
Jak pisałem, będziesz miał oczywiście problemy z nieuczciwym sprzedawcą czy producentem, ale wynik zależy tylko od Twojej determinacji w egzekwowaniu swoich praw.
Oczywiście podstawą reklamacji jest karta gwarancyjna (jeżeli została wydana) wraz z dowodem zakupu (faktura, paragon). Dla Ciebie ogniwem kontaktowym jest ten, kto Tobie sprzedał, dla niego - jego dostawca (hurtownik?) i tak dalej, aż do producenta.
Ale się napisałem!