Bzdura. To, że - z różnych powodów - nie lubię się chwalić gdzie podróżuję za granicą nie znaczy że nie podróżuję 
Tyle że w swoich słowach o tym że (parafrazując jednego z moich sąsiadów z bloku) "tylko wektor może nas uratować", w ogóle nie bierzesz pod uwagę tego, że są tereny dla których owego "wektora nie ma".
Mylisz się, bo siedząc bardzo wąsko w dziedzinie PDA nie masz zielonego pojęcia o kartografii z wykorzystaniem GPS etc.
Problem w tym, że zagadnienia związane z kartografią i GPSem w turystyce pieszej to są tylko Twoje wyobrażenia, a biorą się one z panicznego lęku przed brakiem szczegółowej mapy w GPSie i brakiem doświadczeń z innymi rozwiązaniami.
Moment.
Do tej pory rozmawialiśmy o rozwiązaniach mapowych i o "zbędności" (lub "potrzebności") dla takich rozwiązań opcji kalibrowania mapy w terenie.
Teraz na mój argument o braku map wektorowych dla pewnych rejonów zaczynasz zarzucać mi "brak doświadczeń z innymi rozwiązaniami". Tyle że "inne rozwiązania" to również inna historia - tu rozmawialiśmy o
mapach i ich kalibracji - i proponuję byśmy się tego tematu trzymali.
To "bezwartościowe" pudełko można po prostu wykorzystać w zdecydowanie inny sposób niż się Tobie wydaje.
Zgoda - może być odbiornikiem niemapowym. Dlatego również zgoda, że mówiąc o "bezwartościowym pudełku" nieco przejaskrawiłem sprawę. Co nie zmienia tego, że w relacji do odbiornika mapowego, użyteczność niemapowego Garmina (a przede wszystkim komfort korzystania z tego urządzenia) jest znacznie niższy. Gdyby tak nie było, nikt nie wymyśliłby odbiorników mapowych :"P
A jeżeli tych kilka charakterystycznych punktów znajdziesz i opiszesz na mapie (przy założeniu że nie ma ona siatki GPS, bo inaczej to w ogóle jest zbędne) i na tej podstawie wykreślisz na mapie ołówkiem, siatkę kilometrową - to masz to samo. Oczywiście w tej sytuacji jest to trochę bardziej pracochłonne (zapewniam, że niedużo) oraz teoretycznie mniej komfortowe, bo musisz przenosić "wzrokowo" pozycję z gps na mapę papierową.
Heh, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale w tym co napisałeś powyżej właśnie potwierdziłeś to o czym ja mówię. Powiedz mi - skoro
i tak muszę zrobić pomiary w terenie, to co będzie prostsze:
A) Wskazanie punktów na wcześniej zeskanowanej mapie i wpisanie dla nich koordynatów (a w praktyce - przypisanie określonego punktu zapisanego w programie do określonego miejsca mapy - nawet nie musisz nic wpisywać!)
B) Przeliczenie tych punktów na siatkę kilometrową a następnie pracowite jej wykreślenie na mapie, za pomocą ołówka i linijki (ktoś w tym wątku coś mówił że woli pić piwo zamiast niepotrzebnie tracić czas). Do tego - żeby było śmieszniej - wariant "B" zakłada że gdy będę chciał sprawdzić gdzie jestem, zamiast po prostu zerknąć na ekran, będę musiał za każdym razem pracowicie sprawdzać gdzie przecinają się linie opisujące miejsce najbliższe pozycji którą wskazuje odbiornik.
Oczywiście, że tak się da. Tak samo jak da się ustalić pozycję w ogóle bez GPS'a - przez wieki ludzie używali kompasów i też było dobrze.
Chodzi jednak chyba o to by sobie ułatwiać, a nie utrudniać?
Ale tylko teoretycznie, bo zaletą jest np. to, że nie muszę ze sobą targać w teren cegiełki w postaci Oterboxa.
Znowu uwidacznia się nasza rozbieżność w podejściu do chodzenia po górach. Napisałeś kiedyś, że nosisz swój odbiornik w kieszeni na pasku naramiennym plecaka - jest zawsze pod ręką. Wiesz gdzie ja noszę swój odbiornik? W plecaku. Tak naprawdę, to mój Otterbox jest bardziej kaprysem i zabezpieczeniem na rower + wodne wycieczki (GPS to fajna sprawa na oznaczenie miejsc gdzie biorą ryby :"P), niż rzeczywistą potrzebą w górach. Oczywiście, jeśli pogoda jest deszczowa, prościej jest włożyć palmtopa w taką obudowę niż kombinować inne nieprzemakalne pudełko. Ale w praktyce, podczas 3-tygodniowego wakacyjnego wyjazdu Otterbox'a potrzebowałem raz - żeby było śmieszniej nie przed deszczem, tylko przed pyłem w rejonie błotnych wulkanów.
Dlatego zresztą sprawiłem sobie GPS z datalogerem - bo uznałem, że trzymanie włączonego palmtopa wyłącznie po to, by zapisywał ślad, jest zwyczajnie bez sensu. Większą część czasu w trakcie wędrówki palmtop spędza teraz wyłączony, na dnie plecaka. Wyciągam go tylko wtedy gdy go potrzebuję (czasem w ogóle w przeciągu całej wycieczki, chyba że chcę się "pobawić") - a wtedy to czy ma 5 czy 10 cm więcej lub mniej, naprawdę nie ma żadnego znaczenia.
Oczywiście fajniej by było, gdyby odbiornik był mniejszy i poręczniejszy. Ale znowu do głosu dochodzi moje sknerstwo, i naprawdę, nie wydam 2k PLN więcej (cena 60CSx) na odbiornik (+ kolejną kasę za wektorowe mapy), tylko dlatego że jest trochę mniejszy. Zwłaszcza że palmtop z kolei ma większy ekran, mieści się na nim więcej informacji. Przypominam też, że dla mnie nawigacja jest tylko dodatkiem do pozostałych funkcji palmtopa, a nie odwrotnie.
Nawiasem mówiąc - zapewne nie wpadłbyś na taki pomysł żeby wykreślić na mapie papierowej siatkę kilometrową - prawda?
Ale po co, skoro szybciej i prościej jest zapisać pomiary w postaci punktów, a następnie przypisać je do określonych miejsc mapy i wcisnąć "OK"?
Żeby udowodnić, że tak się da?
No da się, tylko po co?
I to jest właśnie to, co cały czas próbuję powiedzieć. Ja dyskutując z Tobą znam praktycznie wszystkie "myki" jakie można wykorzystać w obcym terenie (nawet w Mongolii) i znam zarówno rozwiązania oparte na bazie map rastrowych (pocketa używam od 2001r) i rozwiązania stricte "outdoorowe" (Garmina też używam od 2001r). Ty znasz jedną stronę medalu, a o drugiej masz swoje wyobrażenie. Sęk w tym, że czasami wyobraźnia ludzka zawodzi i tak właśnie jest w tym przypadku.
Zgoda. Tyle że ja nie widzę potrzeby wracania do kreślenia kresek na mapie i wyliczania siatki kilometrowej, skoro mam rozwiązanie które jest o klasę wygodniejsze. Zwłaszcza że do obu tych rozwiązań muszę zrobić pomiary w terenie, różnica polega tylko na tym, że zamiast rysować ołówkiem kreski na mapie, ja po prostu przypisuję punkty do mapy i klikam OK. A potem idę sobie na spacer :")
A propos "wzrokowego przenoszenia pozycji". Zobacz na czym to polega: http://www.zadorski.loonar.pl/gps/strona_3.htm
Wiesz - jako dziecko (10-11 lat) biegałem na orientację - naprawdę, nie musisz mi takich rzeczy tłumaczyć :")
Jak napisałem wyżej - po co sobie utrudniać, skoro istnieją narzędzia pozwalające na skalibrowanie zeskanowanej mapy?
I jedno i drugie rozwiązanie wymaga noszenia odbiornika GPS. I jedno i drugie rozwiązanie zawiedzie, jeśli odbiornik GPS przestanie działać. Różnicą jest tylko komfort.
Cały czas podkreślam, że prawdziwy GPS, a elektroniczny mapnik jakim jest PDA z rasterm to są dwa różne światy, przy czym ja znam obydwa, a Ty jeden, stąd Twoje przekonanie że masz rację. A nie masz. Przy założeniu, że nikt nie jest samobójcą (chociaż jak widać po różnych Forach są tacy) i wyruszając w obcy teren każdy zabiera ze sobą mapę papierową to zabieranie kopii tej mapy w PDA jest nieporozumieniem.
A "porozumieniem" jest zabieranie kopii tej mapy w odbiorniku GPS? Post wyżej chwaliłeś się całkiem sporą kolekcją topograficznych map. Chcesz mi powiedzieć, że w rzeczywistości w ogóle ich nie używasz, a jako "rasowy turysta" przed każdym wyjazdem kasujesz je ze swego 60SCx i pracowicie kreskujesz linijką siatkę kilometrową na papierowych egzemplarzach? ;")))
W teren należy zabrać papierową mapę i GPS, nie PDA.
W teren należy zabrać papierową mapę i
kompas, natomiast
GPS, zarówno dedykowany turystyczny, jak i działający w palmtopie, jest tylko i wyłącznie dodatkiem, ułatwiającym, ale nie zastępującym papierowej mapy oraz kompasuJa chcę, aby ten dodatek zapewniał mi jak najwyższy komfort, Ty natomiast upierasz się, że musi być to rozwiązanie ekstremalnie drogie, albo bardzo niewygodne w użyciu.
W imię czego?
Kręcimy się wokół tego samego. Naprawdę, ja rozumiem że GPS turystyczny jest mniejszy i poręczniejszy. Ale dla moich potrzeb nie zapewnia mi wymaganego przeze mnie komfortu pracy, oraz przedstawia sobą skrajnie niekorzystny stosunek ceny do efektywności.
Nawet to że jest wytrzymalszy od przeciętnego palmtopa jest tutaj słabym argumentem, bo np. po Otterbox'ie można spokojnie skakać (nie martwiąc się o jego zawartość) a na, dla przykładu, 60CSx czy Legend'zie już bym tego raczej nie próbował...
Kwieto. jeszcze raz podkreślam, że dyskutujesz nie na temat konkretnych problemów, ale na temat Twoich wyobrażeń o tych problemach.
Nie GPSmaniaku. Ja napisałem, że Ozi z mojego punktu widzenia jest bez sensu bo nie pozwala na kalibrację mapy w terenie. Napisałem też o mapach wektorowych w kontekście wykorzystywania do tego programów takich jak TT czy Automapa.
To Ty zacząłeś mnie przekonywać (wbrew moim potrzebom i doświadczeniom), że niezbędny do szczęścia jest dla mnie odbiornik turystyczny (kosztujący niemałe pieniądze), do którego nie ma nawet turystycznych map terenów które mnie interesują.
A muszę wszystkie mieć zainstalowane ? Mapy Rosji to ok. 2GB danych. Nie ściągałem, bo mi to nie było potrzebne.
Możesz podać jakieś bliższe dane na temat tej mapy?
Grecja jest chyba na spisie?
Pytałem o mapy turystyczne, a nie drogowe
A była Jugosłowia? No cała może nie, ale Słowenia, Chorwacja (to się nazywa Adria Topo).
Pytałem o Serbię i Macedonię, a nie (popularną) Chorwację.
Ponadto - wiesz co to jest MapCenter? Wiesz, jakiś mieszkaniec Nigerii, jak przegoogluje sobie oficjalne strony Garmina to dojdzie do przekonania że mapy "topo" dla Polski też nie ma. No fakt ..... komercyjnej nie ma.
Dane z MapCenter:
Serbia - brak
Macedonia - brak
Rumunia - mapy drogowe, mapy paru miast, szczątkowe mapy topograficzne (brak w nich map rejonów które mnie interesują)
Albania - brak
Bułgaria - całkiem nieźle
Grecja - mapa drogowa + szczątkowe topo (tylko pojedyńcze wyspy, 2 na 5 map to Rhodos :"P)
Ukraina - jest parę map, patrząc po screenshotach są dość prymitywne (ale się nie znam, może to tylko wrażenie)
Generalnie - słabiutko...
Acha. O zdjeciach satelitarnych pisałem na mojej www dobre 3-4 lata temu, kiedy o GoogleMaps nikt jeszcze nie słyszał, i o ile się nie mylę ten artykuł nadal tam jest.
Dziękuję, skorzystam.
Na zakończenie już (z mojej strony) tego wątku jeszcze raz podkreślam: Kwieto, mam świadomość, że zawsze będzie odsetek ludzi, którzy nie wyruszą w obcy teren nie mając super szczegółowej mapy w PDA. Szczerze mówiąc, jako człowiek lansujący bezpieczną turystykę martwi mnie to bardzo, bo ja uważam, że nie należy wyruszać w obcy teren nie mając w plecaku porządnej mapy papierowej, ołówka, linijki i kompasu. Ja to właśnie zabieram, a od pewnego czasu dorzucam do tego zestawu GPS. Ale właśnie "dorzucam" - tym m.in. różnię się od Dzieci Neostrady, którym gdy zabraknie prądu w PDA zapewne przyjdzie umrzeć z głodu lub wycieńczenia, bo albo nie będą mieli ze sobą mapy papierowej, albo - jeżeli przez przypadek będą ją mieli - nie znając podstaw kartografii i nawigacji nie będą potrafili z niej skorzystać.
Właśnie z powodów które opisałeś powyżej, ja w GPS szukam nie bezpieczeństwa (to mi zapewnia papierowa mapa + kompas + wytrenowana - choćby przy biegach INO - dobra orientacja w terenie), ale
komfortu. Dlatego wolę odbiornik mapowy od niemapowego. Jeśli mam ciągnąć odbiornik niemapowy, to w sumie mogę go nie brać w ogóle - miejsce w plecaku przyda się na coś innego.
Bez urazy, bo nie Ciebie mam na myśli, ale niestety swoimi teoriami i lansowaniem takich właśnie rozwiązań przyczyniasz się w znacznym stopniu do budowanie pokolenia ludzi bezmyślnie wykorzystujących elektronikę. Bo fakt - jak sam to podkreślasz - jakie to proste: skanowanie, jakaś pobieżna kalibracja (a co tam poprawi się w terenie!!!) i hejka na wyprawę. Kartografia? Nawigacja? Kompas? Mapa papierowa? Kto by się tym przejmował? Przecież jest nasz "niezawodny" przyjaciel: PDA. Na kłopoty? PDA
No cóż ..... powodzenia.
Kiedyś już o tym dyskutowaliśmy - moim zdaniem, do poważnej turystyki nie nadaje się ani palmtop, ani odbiornik "turystyczny". Problemem nie jest nawet odporność obu tych urządzeń, ale rzecz bardzo prosta - oba potrzebują prądu by działać. A jeśli mam w góry zabierać worek baterii, to wolę przeznaczyć to miejsce (i wagę) na coś pożyteczniejszego. Poza tym - każda elektronika jest zawodna, więc wybieranie się w nieznany teren licząc wyłącznie na elektronikę (i naprawdę nieważne czy będzie to palmtop, czy turystyczny odbiornik) jest szczytem głupoty.
Jeśli więc to co ja piszę jest "niebezpieczne" - to dokładnie ta sama uwaga należy się Tobie - sugerującemu, że zakup dedykowanego turystycznego GPS'sa cokolwiek zmienia...