Też znałem takiego jednego, który w młodym wieku do wszystkiego doszedł sam - czasami skręcał komputery, zakładał sieć osiedlową, pisał strony, ale najwięcej zarobił na kopiowaniu płyt. Wprawdzie nie słyszałem, żeby miał przejścia z policją, ale pewnego dnia pojawiło się w jego mieszkaniu kilku smutnych łysych panów - niezadowolonych klientów i po tym wydarzeniu chłopak przechodził przez miasto cichcem, a jego matka bała się każdego dzwonka domofonu... Niestety, takie wypadki chodzą po ludziach - dlatego trzeba myśleć, co się robi!