To teraz czas na moją nową radość. Nabyłem ostatnio dość okazyjnie iPAQ h4350 - model dość ciekawy a jednocześnie rzadko spotykany. Jeśli ktoś nie wie jest to coś w rodzaju skrzyżowania h4150 (duży ekran i wydaje podzespoły) z hw6515 (podobna klawiatura, ale bez GSM). Niestety szybko okazało się, że w pobliży digitizera tkwi jakiś paproch, który zakłóca jego działanie - nawet dotknięcie określonego miejsca obudowy sprawiało, że digi rejestrował to jako tapnięcie gdzieś z lewej strony ekranu. Jedynym wyjściem było rozkręcenie i przeczyszczenie, co też dzisiaj zrobiłem. Niestety po złożeniu urządzenia w całość przeżyłem chwilę grozy - nie chciało wstać... Na szczęście to jedynie kapryśny czujnik zamknięcia klapki od baterii nie chciał zaskoczyć, pomimo kilkukrotnego rozkręcania i manipulowania PCB. Mostkowanie/wylutowywanie nie wchodziło w grę, bo nie mam HotAira a nie podjąłbym się tego przy użyciu mojej domowej transformatorówki. ;P Zrobiłem więc to, co w takiej sytuacji zrobiłby MacGyver - zakleiłem go taśmą izolacyjną.
Backup Battery jest i tak już praktycznie zużyta.
Zapomniałbym dodać, że to wersja z powiększoną baterią (realnie, fizycznie a nie "po chińsku") co wbrew pozorom jest sporą zaletą. Sprzęt lepiej leży w dłoni i prezentuje się tak nieco hmm... Przemysłowo.
W prawym górnym rogu obudowy znajduje się co prawda brzydkie zadrapanie - jakby komuś nie podobał się znajdujący się tam pierwotnie nadruk, ale to można załatwić jakimś stickerem, z np. "Intel Inside" (co zresztą jest w 100% zgodne z prawdą przecież).
Zabierając się za naprawę musiałem w końcu kupić zestaw śrubokrętów.
BTW Kitorowi, Damianowi i Kapitanowi Pazurowi dziękuje za merytoryczną pomoc co do demontażu urządzenia.