No cóż, generalnie Skoda jest za mientka na ten silnik.
Przy dużych prędkościach niewielkie pagórki wprowadzają ją w bujanie jak koń na biegunach. Od 2 lat zbieram się żeby wymienić amory ale ciągle kasa na coś innego jest potrzebna.
Obniżać jej nie chcę a utwardzonych sprężyn bez obniżania nie sposób znaleźć.
Do podstawowej wersji (tu Elegance) ten silnik nie bardzo pasuje.
Ja ujeżdżałem przez ponad dwa lata 2.0 (wersja nadwoziowa jakaś dziwna, promocja to była i coś tam pozmieniali), ale zawieszenie było zestrojone z silnikiem kapitalnie. Nikt nie wierzył jak to pokonywało zakręty.
W Octavi RS już lepiej zestroili możliwości samochodu to tego co potrafi silnik.
Miałem dwukrotną możliwość w miarę długiego (ok. 500 i ok. 1000 km) przetestowania tego autka. A nogę mam bardzo ciężką. Jak dla mnie - rewelacyjne auto. I nie takie drogie na frajdę, którą daje.
Generalnie jazda jest mocno stresująca, miękie zawieszenie + niskie zawieszenie + mocny silnik = dużo przycierek zderzakiem/pusty portfel
Jak jeździłem Skodą, wiedziałem w kilkunastu miejscach w Polsce, gdzie wali się miską olejową o asfalt (przy prędkościach nieco wyższych od 60 km/h). Już wyczułem gdzie trzeba zwolnić, a gdzie da się minąć bokiem. I tak spawałem miskę trzy razy (aluminium).
W Skodzie nie do zabicia jest pojemność bagażnika. Ostatni podobny trafił mi się w Omedze A.
Teraz pomykam 80km/h Jeepem (mam go od miesiąca) i mam permanentny banan na twarzy. Wszędzie wjedzie, zaparkuje w najbardziej kosmicznych miejscach, niczym się nie przejmuję (prócz bulgoczącego odgłosu wsysanego paliwa z baku - przy spokojnej jeździe pali w trasie 15litrow. Przy deptaniu w mieście 35-40 8^O - skrzynie automatyczna)
Ja przesiadłem się ze Skody do Frontery 3.2. W środku śnieżnej zimy. Po pierwszej jeździe chciałem natychmiast wrócić do Skody, bo się tą krową jeździć nie dało (jak mi się wtedy wydawało). Środek ciężkości gdzieś pod sufitem - ciągle się bałem, że się właśnie wywracam. I jeszcze tylny napęd (jak się odłączyło 4x4). Lekki gaz na lodzie i nagle własny bagażnik masz przed sobą... Ale po krótkim czasie przekonałem się - tylko terenówka (niechby nawet tzw. wersalka quasi-terenowa, jak Froterka). Nic nie daje podobnej przyjemności, jak poślizg wszystkimi czterema kołami na zaśnieżonym zakręcie.
Tylko, faktycznie, to spalanie. Na autobahnach wychodziła średnia pow. 30 l. A bak 60 l. Ledwo się człowiek rozpędził po wyjeździe z jednego, już trzeba się było rozglądać za następnym tankstelle.