Dobry plan. Z tym, że polskie wybrzeże nie sprzyja rowerzystom. Zabraliśmy z żoną rowery w tym roku do Darłówka. Wspólna myśl była taka, że na plażę będziemy śmigać z dala od ludzi, bo lubimy wypoczywać z dala od zgiełku. I to się od biedy udawało. Fajnie, jak spoglądasz w lewo, prawo po plaży i nikogo nie widać. Można sobie poswawolić.
Mój plan był taki, że sobie pośmigam wzdłuż wybrzeża. I tu niespodzianka. W jedną stronę brak zupełny tras, że MTB trzeba się natrudzić, coby śmignąć 50 km na zachód bo co chwilę albo ośrodek albo jakieś wykopy albo las przekopany jakimiś transzejami lub innymi okopami. Na wschód 30 km po asfalcie trzeba zrobić bo poligon! WTF. Oczywiście to tylko wycinek wybrzeża, ale mi się odechciało.
Mój osobisty plan na 2014 to 1000 km na miesiąc plus jedna rowerowa wycieczka do roboty i z powrotem. A to już ponad 1000 km w jedną stronę. Mam nadzieję, że uda mi się wykroić czas tak, aby dotrzeć w jakimś umówionym czasie i wrócić do zdalnej roboty zgodnie ze służbowym harmonogramem. Ale tu liczę na zrozumienie w zakładzie pracy, bo Niemcy lubią rowery.
Połączone: [time]Styczeń 25, 2014, 01:37:29[/time]
Tak swoją drogą, pomyślałem sobie, jak cykloza postępuje.
Rok temu doradzałeś mi, i nie tylko Ty, jaki rower wybrać. Szukałem MTB ze sklepu. Teraz rowerów mam kilka na różne okazje, w tym dwa złożone samodzielnie pod moje wymagania, włącznie z zaplataniem kół do przełaja(przy pomocy kumpla z serwisu z odpowiednim sprzętem).
Wkręciłem się.
A dzięki temu z ponad 90kg do około 82kg. I spadek masy nie oddaje realu, bo wiele tłuszczu poszło w mięśnie -szczególnie na nogach. Kupowałem nowe garnitury bo w starych, które mieściły brzuch przestały komfortowo mieścić się uda. Super sprawa. Nie mówiąc o odczuciu, kiedy jedzie się sto-któryś kilometr, miarowo kręci korbami w tempie około 80 obrotów na minutę i człowiek sobie myśli, że mógłby tak bez końca. Jakby się biegło, a bez cienia zmęczenia. Euforia. I cisza -choć jakaś tam muzyka gra- medytacja, spokój i skupienie na mierniku kadencji. Czad! Cykloza postępuje.
Edit 2:
I pięć zarażonych osób w zeszłym roku startujących ze mną w naszym prywatnym wyzwaniu, kto pierwszy śmignie 1000km w sezonie. Ludzie, którzy śmigali na rowerku po paręset km rocznie zrobili swóje dotychczasowe przebiegi w 2 miesiące i skończyli sezon w okolicach listopada z wynikami około 2000km.