Dobry dzień.
Wcześniej był dobry wieczór z piętnastolatką, serem w wielu odmianach, jazzem z Blue Note i świętym spokojem -żona z córą wyjechały. Chyba nie pojadę do roboty i będę kontynuował.
Nie trafia do mnie taka krytyka Fejsa. To tylko narzędzie. Jak młotek, który może do wbijania gwoździ służyć albo do rozłupania czaszki.
Można mieć 1500 znajomych i spam. Tego nie kumam. Można, jak ja mieć 20 i to ogarniać. I wykorzystywać jak GG do wielu osób na raz. Albo jakkolwiek inaczej. I wśród tych 20 wybrać te, których wpisy chce się widzieć. I tak dalej. Można to ogólnie skonfigurować i wykorzystać tak, żeby się z prywatności nie odzierać i może to być użyteczne narzędzie.
Na studiach... o tak... zależy na których. Były takie, że kilka osób na roku i ze wszystkimi się piło i z wykładowcami też. Były i takie, że w masie kilkuset osobników złowiek gubił się kompletnie. Ale FB nie istniało. Komórę też mało kto miał. Fajne czasy. Wpadało się z buytelką bez uprzedniego zdzwonienia. I czasem całowało klamkę i szło się dalej.