Widzę, że historia zatoczyła klasyczne, piękne koło.
4 lata temu kiedy pojawił się Android (i iOS) wszyscy zachwycali się tym, jak to pięknie, szybko i wydajnie działa on na nędznym Qualcommie 528MHz, na którym WM ledwo łaził doprowadzając userów do szału. Nowe palcolubne systemy były "ach" i "och" i wszyscy wyrzucali z obrzydzeniem swoje rysiki (i pda) ciesząc się z nowego, jakże przecież logicznego, interfejsu.
Minęły prawie 4 lata i co? Android jest be, bo jest wolny, muli, wymaga piętnastu rdzeni i ośmiu GB ramu do komfortowej pracy, a tu się pojawiają wspomnienia i tęsknoty za dłubaniem gwoździem po ekranie. I wszystko sprowadza się do tego, że jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził.
Dodam tylko, że ja nie wiem co to jest "mulący" Android. Na wszystkich moich zabawkach wszystko śmiga lepiej, niż WM kiedykolwiek (włącznie z Leo), nic się nie przycina, nie zwalnia, nie skacze. Sama radość. Ostatnie urządzenie, którego wydajność mnie nie zadowalała to Defy ponad rok temu.
Oczywiście system mnie wcale nie zachwyca. "Multitasking" (cudzysłów celowy) woła o pomstę do nieba, w Markecie śmietnik a algorytm wyszukiwania kłóci się z wszelkimi zasadami logiki. Ale przynajmniej jest w czym wybierać, jak już się przekopie przez górę śmieci, czego niestety nie można powiedzieć ani o WM, ani o Meego/Maemo, ani WebOSie.
Jednak gdybym miał wybierać między WM, WP, IP i Androidem wybrałbym WM. To był jak dla mnie chyba najbardziej funkcjonalny OS... i po prostu się do niego przyzwyczaiłem.
Właśnie, przyzwyczaiłeś. Gwarantuję Ci, że gdybyś dostał w ręce SGS2 albo inny topowy sprzęt z dwoma rdzeniami i wydajną grafiką, to też baaaardzo szybciutko byś się przyzwyczaił do Androida i zapomniał o jego wadach.
Brutalnie ale prawdziwie: bez sensu jest wypowiadać się o seksie będąc prawiczkiem, bez sensu dyskutować o wyścigowych samochodach mając Seicento w garażu, bez sensu oceniać system używając low endu za 300zł. I tyle.