Ehh dziś znowu mnie napadli. Jadę sobie rowerem, widzę trzech gości, jednego z nich kojarzyłem (jak byłem w 1kl. gimnazjum to on był w 3-ciej). Podszedłem, przywitałem się z nim, ale chyba mnie nie skojarzył bo rzucił się na mnie z koleżkami z textami typu 'dawaj ten rower, zsiadaj k**wa'. Na nieszczęście była to Kona Caldera brata (warta ok. 2500zł teraz). Wykorzystałem 'martwy punkt' w ich niezbyt zwartym szyku bojowym i zdołałem uciec, usłyszałem tylko za plecami 'masz przejebane'. Nie jest to pierwszy raz, niestety pomimo tego że już prawie 2 lata ćwiczę kung-fu nie czuję się pewnie, to pewnie przez sposób w jaki byłem wychowywany ;/.