Na początku chciałem się ze wszystkimi PDAClubowiczami przywitać. Zanim się jeszcze zarejestrowałem sporo mi to forum pomogło, wybrać palmtopa i już podczas walki z nim. Teraz będzie mniej optymistycznie. Do tej pory ładowałem przez osobny kabel usb (przez który nie dało się praktycznie zsynchronizować) i synchronizowałem przez stację dokującą bez najmniejszych problemów. We środę 16.08 popołudniu włożyłem mojego 4150 do stacji dokującej, którą dostałem bez zasilacza. Po czym wyszedłem z domu i wróciłem wczoraj 17.08 późnym wieczorem. Ku mojemu zdziwieniu w ogóle nie zareagował na próbę włączenia, soft resetu i w końcu hard resetu. Pomyślałem - rozładował się, przez to, że został w stacji. Podłączyłem do komputera poprzez kabel, którym zawsze ładowałem go, żadne diodki nie zaczęły mrugać i tak zostawiłem na noc. Rano dalej nic. Spanikowałem i zacząłem czytać forum. Niektórym ludziom pomagało wyjęcie baterii (co prawda nie w hp ale zawsze to jakiś pomysł). Wyjąłem baterię, zostawiłem na 3 godziny. Właśnie wróciłem do domu i znowu jest to samo, nie reaguje absolutnie. Zaraz jadę do miasta, może uda mi się zakupić wreszcie ładowarkę do stacji dokującej, może ona ożywi mój komputerek. Teraz po tym małym wypracowaniu mam pytania:
1) co mogło spowodować, że przestał żyć? po prostu rozładowanie obu baterii?
2) dlaczego wobec tego nie naładował się przez noc? czy potrzebna jest jakaś energia do rozpoczęcia procesu ładowania?
3) czy jak kupię ładowarkę do stacji i naładuję samą baterię w stacji to jest szansa, że wstanie?
4) jakieś inne porady? może odmówić jakieś sekretne zaklęcia?
Pomóżcie! Do tej pory nie było żadnego problemu z tym sprzętem. Nie upadł, nie usiadłem na nim i na pewno podczas mojej obecności nikt go nie dotykał.
Mam nadzieję, że ktoś znajdzie rozwiązanie problemu.