Piszę bo moje urzdzenie zaczyna mnie coraz bardziej zadziwiać (negatywnie) do tej pory miałem doczynienia z nieładującą się baterią (PDA podłącozne, dioda świeci, a bateria się nie ładuje) i mogłem to zgonić na uszkodzone gniazdo, ale to co dzisiaj zobaczyłem to przeszło samo siebie. Otóż zdaje mi się ,że całkiem rozładowała mi się bateria (oczywiście było na kablu i dioda zapalona. Podłączyłem wczroaj wieczorem ,dzisiaj rano tocha się nie podnosiła. Podłączyłem i odpaliłem ją na kablu. Po kilku próbach ruszyła). Dzisiaj po lekcjach podłączyłem tochę do ładowania. Na początku włączoną. Nie łądowała się (dało się jej używać, ale tylko na kablu, po odłączeniu poprostu wyskakiwało, że bateria słaba i po chwili się wyłączała), więc postanowiłem podłączyć całkiem wyłączoną tośkę do łądowarki. Podłączyłem koło godz. 13, dosłownie przed chwilą spojrzałem na tośkę i... Zielona dioda mruga jak nawiedzona (szybko), po odłączneiu ładowarki zgasła, ponowne podłączenie ładowarki znowu włącza diodę wariatkę, a próba włączenia tośki bez ładowarki kończy się szybkim mrugnięciem diody i tyle (z ładowarką nie próbowałem ,ale wątpię ,żeby się dało...) prosze o pomoc bo nie wiem co mam ztym zrobić...