owszem, prad wzrasta, ale dzieki polaczeniu rownoleglemu rozdziela sie na dwa wiec nie ma zadnego zagrozenia. a jesli naprawde boicie sie o spalenie czegos, to mozecie jedynie bac sie o glosnik.
a jesli naprawde ktos sie boi to wystarczy wstawic opornik 4 ohmowy przed dwoma glosnikami i po klopocie 
Prawo Ohma sie kłania kolego,
zwiększając prąd w układzie wzmacniacza narażasz go na spalenie i żadne "rozdzielanie na dwa" nic tu nie zmieni.
Wkładając rezystor w szereg z głośnikiem uzyskasz efekt taki jak przy podpięciu głośnika 8 ohm.
Czytam ten wątek od początku i jestem zdania że żadne zmiany głośnika
nie dadzą nam większej głośności a jedynie poprawią/popsują
jego jakość.
a tobie sie klania budowa wzmacniaczy scalonych

wzmacniacze sa tak budowane ze spokojnie mozna pozwolic dac im "wytworzyc" wiekszy prad na wyjsciu poprzez podanie mniejszej impedancji na odbiorniku.
polaczenie w szereg dwoch glosnikow zostawi prad w spokoju, ale jednoczesnie podniesie napiecie. polaczenie rownolegle odwrotnie, prad wzrasta a napiecie maleje. wiec moc zostaje ta sama, dzieki temu moge sie z toba zgodzic ze glosnosci az tak nie zwiekszymy w naszej tosi(ale jednak troche sie zwiekszy). jakosc napewno sie poprawi, ale to zalezy juz od glosnika jaki wstawimy

a no i zapomnialbym: poprzez wstawienie glosnikow szeregowo zwiekszamy napiecie, wtedy na wyjsciu wyjsciowego tranzystora naszego wzmacniacza napiecie rowniez wzrasta, a jak powszechnie wiadomo taka zmiana odbija sie na wejsciu tego samego tranzystora wiec mamy niemaly klopot bo nasz tranzystor jest przesterowany napieciowo co powoduje jego natychmiastowe spalenie(we wzmacniaczach scalonych nie ma bezpiecznikow ktore by temu zaradzily).
natomiast przy polaczeniu rownoleglym, wzrasta prad, a tranzystory jak wiadomo sa przygotowane do wytwarzania wiekszych pradow(to w koncu wzmacniacz, a do tego stopien koncowy wzmacniacza), wiec wiekszy prad na wyjsciu niczemu nie szkodzi, a jedynie pomaga glosnikowi

dziekuje za uwage