Miałem podobny problem. Jak jechałem w trasie ~250km i zaczynałem, to bateria miała 100%, na koniec trasy diamond sam się wyłączał z powodu rozładowanej baterii. Oczywiście wkurzałem się, że ładowarka "zbyt wolno" ładuje, żeby choćby podtrzymać aktualny stan baterii, nie wspominając o naładowaniu jej. Za którymś razem zauważyłem, że jak się jedzie po tych polskich dziurach, to ładowarka potrafi częściowo wyskoczyć z gniazda zapalniczki samochodowej - tzn podnieść się o jakieś 0,5cm i wtedy przestaje ładować (oczywiście w dzień, do tego siedząc za kierownicą ciężko jest obserwować czy diody na d-padzie migają informując o ładowaniu) W momencie kiedy wpadałem w kolejną dziurę, to ładowarka albo widocznie się obluzowywała i ewidentnie było widać, że trzeba ją wcisnąć ponownie, albo wskakiwała na swoje miejsce i ładowała dalej. Od tamtej pory pomiędzy ładowarkę a gniazdo zapalniczki wsadzam jeszcze kawałek złożonego papieru, tak, żeby ładowarka w gnieździe siedziała sztywno i żeby trzeba było dość dużej siły użyć, żeby ją tam umieścić lub wyjąć - po takim zabiegu ładuje bez problemów, ale chyba powinna to robić bez pomocy takich udziwnień. Nie wiem czy to kwestia tylko wspaniałego wykonania gniazda zapalniczki przez firmę Fiat, czy może te ładowarki od HTC trochę "za luźno" siedzą. Zaznaczę, że jak używałem ładowarki od Asusa P750 to nie miałem takich problemów (siedziała na swoim miejscu pewnie i nie wypadała).