Otoz w nawiazaniu do wątku
http://www.pdaclub.pl/forum/viewtopic.php?t=26660, tym razem sie udało.
Miejscem testu byl dumny przedstawiciel floty naszego narodowego przewoznika, zwany potocznie Benkiem 737, a otoczenie stanowiło przyjazne niebo francusko-niemiecko-czesko-polskie.
Siadzac w samolocie ( w rzedzie numer 13

)fixa na plycie lotniska udało mi sie złapac dośc szybko. Należało jednakze trzymac antenke przy oknie - przesuniecie odbiornika o 15 cm poza okno skutkowalo utrata sygnału.
Fix był stabilny i po ruszeniu, niestety nie dane mi bylo zmierzyc predkosci startowej benka

poniewaz podejrzliwa stewardessa, postraszyla mnie zamknieciem do konca rejsu w wozku na napoje, jezeli zaraz nie wylacze tego urzadzenia. Wiec wyłaczylem.
Włączylem go ponownie po kilkudziesieciu minutach, gdy bylismy juz w pelni na wysokosci przelotowej 11500 m i wg pilota pedzilismy z zawrotna szybkoscia 900km/h . Tym razem ustalenie pozycji nie poszło juz tak błyskawicznie. Sygnal (i ilosc) widzianych satelit rosł powoli, w pewnym momencie nawet 5 calkiem sporych slupków zjechało do zera - efekt jakby benek wleciał w tunel. jednakze po rozejrzeniu sie dookoła tunelu nie stwierdzono.
Po kilkunastu minutach jednak udało mi sie zlapac fixa, oraz pilota na klamstwie - poniewaz predkosc pokazana w Tomtomowskim GPSie wynosila tylko niewiele ponad 800 km/h.
TTN5 bez probblemów ustalil i wyswietlil nasza pozycje na mapie. Niestety jedyna mapa, ktora mialem "pod reka" byl benelux, totez oczywiscie ilosc szczegolow w Niemczech i czechach byla mocno ograniczona. Nie mneij jednak na ekranie ukazywaly sie zolto-pomaranczowe nitki dróg, oraz nazwy pospiesznie mijanych miejscowosci.
Przewijanie mapy bylo bardzo płynne. Mieszanie w roznych opcjach menu, a nastepnie powrót do wyswietlania pozycji (w trybie nawigacji) przebiegalo bez zarzutu. Pozycję w najmniejszej skali mozna bylo zobaczyc, wybierajac opcje - przegladaj mape.
Po kilku chwilach napawania sie widokiem, zadalem TTomowi zadanie zaplanowania trasy do Wawy...
Jak wiadomo TTN w momencie wyznaczania trasy przewija licznik drog i pokazuje zaawansowanie (na pasku). Licznik wystartowal od cos ok 4 milionow

ale zmniejszal sie blyskawicznie. Zaplanowal...i rozpoczal zapisywanie trasy...15..30...90%... zapisał...i zorientował sie chyba, ze jest juz deko gdzie indziej niz byl przed chwila, zatem dzielnie rozpocząl planowanie...zapisywanie...i plannowanie..i zapisywanie
Po 4 czy 5 cyklach, przerwałem ten nadludzki wysilek (btw opcje planowania mialem ustawione na rozne warianty - w tym piesze)
Gdy minelismy przejscie czesko-polskie w Kudowie-Zdroju, pozegnalem sie z TTN i odpalilem AM. Bez problemu wyswietlila sie mapa Polski z altualna pozycja. Oczywiscie teraz widziałem juz kazda najmniejsza wioske

, pole i scieżynkę nad która przelatywalismy.
Bylo fajnie i płynnie do momenty rozpoczecia zabawy. Manewrowanie suwakiem skali powodowało, ze pozycja przestawala sie odswiezac na kilka -kilkanascie sekund, po czym skokowo ustawiala sie w aktualnej pozycji. Zabawy z menu i powrót do wyswietlania pogarszał systematycznie sytuacje, tak ze po kilku takich akcjach AM zastygła w bezruchu. SR nie byl jednak potrzebny , Am dalo sie wylaczyc i wlaczyc ponownie i powracało sie do w miarę płynnego wyyswietlania.
No ale i AM zadałem trud wytyczenia trasy (przełajowej) do Wawy. O dziwo udało sie to po kilkudziesieciu sekundach. AM wyswietlila przebieg trasy

(lotniczej - po kresce), odleglosc w kilometrach i ETA.
Te ostatnie jednak mocno odbiegało od obietnic pilota, takze odleglosc wydawala sie jakas taka przeklamana (bedac nad Lodzia AM pokazala 328 km do Okecia...) Rowniez odswiezanie pozycji zaczelo sie pogarszac.
Am zastygala, pomagało wyłaczenie i ponowne włączenie.
Oczywiscie po doleceniu do Wawy, Polska nie przełączyla sie na plan miasta, co jednakze mnie specjalnie nie zdziwilo, albowiem algorytm przełączania map w AM pozostaje dla mnie niezmiennie niezglebiona tajemnicą.
Przelaczyle sie wiec recznie i AM stracila umiejetnosc przewijania ekranu w zaleznosci od aktualnej pozycji, ostatnie kilometry przed lotniskiem prowadzilem "reczną" nawigację, przesuwajac plan Wawy palcem.
Z ostatnich ciekawostek powiem tylko, ze benek dotknal kolami polskiej ziemi z szybkoscia 214km/h i ze odwzorowanie osi pasa w AM jest idealne :-)
a teraz kilka zdan podsumowania:
1. TTN5 jako program jest szybszy i stabilniejszy . Wydaje sie ze lepiej zarzadza zasobami PDA i warunki jak powyzej nie stanowily dla niego istotnego problemu.
Nie poradzil sobie z wytyczeniem trasy, ale tez nie ma tam za bardzo mozliwosci ustawienia "prostego - przełajowego" planowania.
2. AM jako program jest wyraznie gorsza. Ma klopoty z odczytem danych z karty SDIO. Jest niestabilna, zawłaszcza zasoby PDA w dużo wiekszym stopniu.
Pozytywnym jest fakt wykonania planowania, chociaz z drugiej strony opcja planowania przelajowego w wykonaniu AM to chyba żart.
Na pewno chciałbym zobaczyc w AM jakikolwiek inny wskaznik postepu prac, niz tylko krecaca sie w kólko klepsydra.
3. takie zabawy w samolocie sa naprawde zajefajne

2 godziny lotu minely jak z bicza strzelil i czlowiek nie musial oszalamiac sie wieksza iloscia taniego wina, coby w miare znosnie przezyc podroz "pod dobrymi skrzydłami..."