Właśnie w tym jest problem.
Bo ja jestem i byłem zwolennikiem rozdzielenia kategorii na: 1. Zamki, 2. Pałace, 3. Dwory i dworki, z ewentualnym wariantem postaci jednej kategorii dla 2+3. Nie jestem w tym odosobniony, ale są też i przeciwnicy, którym trudno odmówić racji. Bo nie sposób dyskutować ze (słusznym!) argumentem, że kolejnym krokiem jest podział na: "w stanie idealnym", "dobrze zachowane", "zaniedbane", "ruiny", etc. Dalej można dzielić na: "użytkowane jako muzea", "użytkowane jako hotele i obiekty konferencyjne", itd., itp. Lekki dramat.
Mam nadzieję, że MIPLO, z czasem, udostępni funkcjonalność wyznaczania tras dla obszaru o podanym promieniu, które będą zawierały lokalne atrakcje turystyczne - zbiór via/POI z różnych kategorii, np. Miejsca widokowe, Zamki, Fortyfikacje, Pomniki, Ciekawe miejsca, itp.
Bo, np. nie wszyscy, oglądający mury obronne i zespół zamkowy w takim Szydłowie na mojej rodzinnej Gosiewszczyźnie, trafią pięć kilometrów (AFAIR) dalej, do jedynego w Polsce byłego haremu w pałacu w Grabkach Dużych, który zainstalował tam kasztelan Rupniewski po powrocie z 20-letniej niewoli tureckiej i przejściu na islam. Choć to tylko legenda (ale kasztelanowi białogłowy podobały się niewątpliwie), lecz całkiem sympatyczna i MIPLO mogłoby dać impuls do odwiedzenia pałacu w Grabkach, jeśli ktoś już do Szydłowa zajrzy.
Pałac jest w tej chwili prywatny i nie udostępniony do zwiedzania, więc może przykład nie najszczęśliwszy. Ja go oglądałem jakieś 17 lat temu, kiedy były tam jakieś biura czy szkoła.
Chodzi jednak o to, by poszukiwać w nawigacji i serwisach POI jakiejś wartości dodanej, nie poprzestając na trywialnym "z punktu A do punktu B". Miałem w życiu taki okres (kiedyś człowiek był młody), dość długi, że wsadzałem całą rodzinę do samochodu i jechałem na weekend "gdzieś" - czyli do wybranej, często przypadkowo, miejscowości. I zastanawiałem się co w tym "gdziesiu" jeszcze można robić, poza odwiedzeniem obowiązkowych i wszystkim znanych, oklepanych atrakcji turystycznych. Dopiero poniewczasie, w domu, dowiadywałem się, że można było podjechać kilka kilometrów i obejrzeć coś niezwykłego, ale niepopularnego, nie wylansowanego, bo np. nie da się na tym zarobić kasy.
POI z fotoradarami są całkiem użyteczne, ale życia nie można sprowadzać jedynie do unikania kar za potencjalne wykroczenia. Obok istnieje całkiem ciekawa rzeczywistość, która warta jest tego, by się koło niej zatrzymać, pochylić nad nią, zadumać i skonstatować parę oczywistych spraw, umykających w szaleńczym wyścigu życia.