Rozmawiałem jakieś pół roku z Niemcem który pracuje w tamtejszym drogownictwie (odpowiednik naszego wojewódzkiego zarządu dróg i mostów), który powiedział mi że jak przyjechał do nas samochodem pierwszy raz to zszokowała go potworna ilość znaków drogowych jakie mijał po drodze. Ocenił, że w analogicznej konfiguracji ustawiono by u nich pięć razy mniej znaków. Mówił, że przyzwyczajony do niemieckich realiów nie był w stanie reagować i zapamiętywać mijane właśnie znaki, aż w końcu przestawał na nie reagować.