Do listopada '03 używałem AM bardziej hobbystycznie, niż z potrzeby - podobnie jak większość jej juzerów (jak sądzę).
Analogicznie 'ćwiczyłem' też podczas okazjonalnych wyjazdów soft obsługujący obszary bardziej zdigitalizowane. Próbowałem TT Navigatora (tylko demo), do tej pory używam TT RoutePlanner'a, już nie używam Mapopolis, na pożyczonym PDA testowałem MapSonic'a Michelina i Navman'a.
Programy, jak programy... fajnie było pooglądać, poużywać, powkurzać się na błędy (każdy soft miał jakieś!), na zwiechy PPC-ta, na interfejs, etc.
Jednak, generalnie, programy te były mi tak niezbędne do życia, jak przysłowiowej k**wie majtki... Ot, ciekawe wodotryski, używane raczej z ciekawości i w pogoni za coraz to nowym softem i zastosowaniami dla PDA.
Podejście do użytkowości nawigacji GPS drastycznie zmieniło się u mnie wraz ze zmianą pozycji zawodowej, skutkującej znacznym wzrostem ilości podróży służbowych. I to do miejsc niekoniecznie położonych przy głównych szlakach komunikacyjnych, w różnych krajach, zresztą.
Mój fatalny zmysł orientacji topograficznej zmusił mnie wprost do korzystania z navi jako niezbędnego w pracy narzędzia.
AutoMapa, istotnie, miała początkowo bardzo wiele błędów, pierwsza wersja była wkurzająca, zaś mapa Polski 500k - wprost dramatyczna. Jednak kolejne edycje były coraz lepsze, zmiany, ulepszenia, poprawki widać było nieuzbrojonym okiem. Przede wszystkim jednak spełniała swoje zadanie - prowadziła do celu. Nawet jeśli nie było na mapie jakiejś nowej obwodnicy, nowego skrzyżowania, czy nawet jeżeli program się 'zgubił' do tego stopnia, że nie był w stanie wyznaczyć nowej trasy, to kierunek był znany i jadąc 'na azymut' do celu się dotarło. Również i kilkuminutowy restart całego interesu w takiej sytuacji był bardziej skuteczny, niż poszukiwanie miejscowego 'języka'.
Słowem, gdyby nie AutoMapa, moje położenie byłoby częstokroć bardzo nieciekawe. A używałem jej niemal codziennie. Do tego stopnia, że postanowiłem dokupić drugi PDA, by tamten obsługiwał tylko nawigację i nie był obciążony (jego pamięć) innymi programami.
Jeździłem sobie więc po całym kraju, AutoMapa prowadziła mnie (lepiej lub gorzej) do celu, a w wolnych chwilach czytywałem na PDAClubie wynurzenia malkontentów o tym, jak to AutoMapa im każe jeździć pod prąd, skakać z wiaduktów, czy też orać pole. Śmieszne i żałosne. Widać, że gościom jest ten program potrzebny, jak wspomnianej wyżej pani majtki...
Pojeździlibyście Panowie po Brukseli według Mapopolis lub po Londynie według Navmana, czy też po Kijowie według VisiComa, to nabralibyście szacunku do AutoMapy. Życzyłbym też powodzenia użytkownikom RoutePlannera na obszarze dawnego DDR-u, czy na terenie Czech.
Każdy program nawigacyjny ma błędy, podobnie jak zawiera je Encyclopaedia Britannica. Bo skala szczegółowości jest podobna. A i dezaktualizacja postępuje równie szybko.
Dlatego też chylę czoła przed autorami AM, doceniając w pełni ich pracę dopiero wtedy, gdy program zaczął mi być naprawdę potrzebny/niezbędny. I kiedy zyskałem prawdziwe porównanie z podobnym softem, przeprowadzone nie warunkach prób laboratoryjnych, ale na prawdziwym poligonie.
Zaś płynne przechodzenie z mapy Polski do map miast (i vice versa) w czasie jazdy oraz przy planowaniu, to istne mistrzostwo świata.
Nadal więc będę czytywał, w ramach odprężenia po cięzkim dniu za kierownicą, utyskiwania facetów poczytujących za skandal międzynarodowy, że znajomy im kamień, leżący to od dwudziestu lat, jest w AutoMapie pokazany z lewej, a nie z prawej strony drogi...
Koniecznie musicie zażądać zwrotu pieniędzy za soft. I kupcie se za nie dwadzieścia atlasów na CPN-ie. Są znacznie tańsze i już od dawna zbetatestowane. A ewentualne błędy możecie zgłaszać na Berdyczów.
Tak właściwie, napisałem ten post na bazie doświadczeń z dróg ukraińskich. Zrobiłem tam ostatnio ponad 7 kkm. Stan dróg i ich oznakowania jest chyba przysłowiowy. Gdyby nie GPS (dosć kiepski, zresztą, soft VisiCom'a) przepadłbym tam jak Mańka w Czechach. Przesłaniem niniejszego miało być stwierdzenie, że powinniśmy z całą mocą wspierać rozwój nawigacji samochodowej, już w szczególności tej rodzimej.
A gościom z AutoMapy (chapeau bas!), którzy niewątpliwie włożyli niemało trudu w budowę softu, chyba jelita się nicują kiedy czytają na tutejszym forum wypociny facetów, którym ten soft jest - doprawdy - zbędny i nie potrafią go docenić. Może się odechcieć dalszej pracy...
Tak więc, Cat, jest nas dwóch!