hm... teraz moja kolej.

nand
plusy - wydaje sie, ze wifi mi szybciej troszke dzialalo, ta mysl w glowie ze dziala bez winmo, moze troszke wolniej baterie zarl w trakcie uzytkowania, romik w nand a dane na jednogigowej partycji ext4 (pierwsza partycja - fat32, druga - ext4) - mniejszy balagan na karcie i mniej problemowy transfer danych.
minusy - zdarzaja sie bugi, problemy ze stabilnoscia, lagi (rom desire hd od gaunera bodajrze z kernelem mdeejaya), czas uruchamiania.
linpack - ok. 24 mflops
sd
plusy - no moj romik (darkstone froyostone 3.2 z kernelem hastarin 8.6) smiga zajefajnie - jedyne zaciecia podczas instalacji nowych appsow, stabilny niesamowicie - bez resetu nawet tydzien i zero zwiech czy problemow ze stabilnoscia, wszystko dziala - WSZYSTKO.
minusy - hardcorowe uzywanie starcza na maks 5 - 6 h pracy, wspomniany wyzej lag, no jednak nowy sense z desire hd jest troszke slitasniejszy i troszke bardziej funkcjonalny.
linpack - 38 mflops
jako ze sd tak doskonale u mnie dziala, bateria spada o ok.1% w 1.5 - 2h w spoczynku i wszystko dziala - narazie wracam do SD.
jak ja to widze - moj devicek jest dla mnie dosc waznym narzedziem pracy. chcac miec androidowy storage ok. 1 giga musze umiescic go na karcie. jezeli padnie mi karta lub sie skoruptuje system plikow - robie reset i nadal dzwonie, mailuje notuje, etc. pod winmo. inna sprawa to to, ze w jakis sposob benchmarki oddaja roznice w predkosci tych porownywanych przeze mnie romow. froyostone smiga, nie ma mowy o zacieciach w normalnym uzytkowaniu. na romie nand desire hd mialem nieraz nieprzyjemne lagi w samym nawet sense, do tego pare force close i milczek close (np. samozamykajaca sie przegladarka dolphin hd w trakcie ogladania video we flash).
nie mowie, ze nigdy, ale narazie odpuszczam sobie te nandy. moze wytrzymam jakos do premiery motoroli atrix.
