Jeżeli kupujący oczekuje kombajnu multimedialnego i maszyny do ciężkich zadań przy wadze kilograma i baterii starczającej na 10 godzin w cenie nie przekraczającej często tysiąca złotych to raczej ma niezbyt równo pod sufitem.
Gdybym był złośliwy, mógłbym odpisać - jeżeli forumowicz z takim doświadczeniem rozsiewa informacje, że maszyna z procesorem o dwóch rdzeniach, z 4GB ramu, 64-bitowym systemem, z układem graficznym tworzonym do niby odtwarzania materiału full HD (o czym zapewnia producent) i do tego mająca w nazwie
NETbook, co być może źle, ale kojarzy mi się z inter
NETem, nie daje sobie rady z kilkoma zakładkami w przeglądarce internetowej, przewijaniem podstawowych stron, wcale nie naszpikowanych jakimiś potowrnie obciążającymi flashami, czy dwa filmikami na youtube, to ten forumowicz musi mieć... "niezbyt równo pod sufitem"?
a tak na poważnie to po prawie dwóch tygodniach i całej masie kłamstw ze strony obsługi sklepu, prób wmówienia mi, że nie umiem sprawdzić pamięci w komputerze (a przypominam, że chodziło o procesor i grafikę), prób wymuszenia na mnie otwierania kolejnych zleceń reklamacyjnych, prób wciśnięcia mi używanego sprzętu itd., itp. dostałem w końcu to za co zapłaciłem i muszę powiedzieć, że różnica jest powalająca.
Swoją drogą, któryś raz mi się już zdarzyło trafić na sprzedawcę, co do którego uczciwych zamiarów mam pewnie zastrzeżenia i wierzcie mi, że znajomość ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej i dwa zwroty-klucze "federacja konsumenta", "inspekcja handlowa" potrafią zdziałać cuda. Nagle ludzie miękną i przypominają sobie, że jednak prawo ich też obowiązuje i wszystko co mówili do tej pory to tylko były propozycje, a nie stanowisko sklepu, z którym się nie dyskutuje
Wracając do poprzedniego wątku to
daras28-82 nie masz racji. Nie jest normalne, że wypuszcza się na rynek sprzęt, który do niczego się nie nadaje. Ten procesor C-50 w połączeniu z grafiką radeon 6250 to jakieś nieporozumienie. Komputer był absolutnie nie do użytku. Pisząc wcześniej o moim lapie z 2005r. miałem na myśli jednego z prekursorów dzisiejszych netbooków JVC Mini Note MP-XV841, zwany wtedy ultraportable i oparty na energooszczędnej wersji jednordzeniowego centrino ULV (ultra low voltage) 1GHz, do tego z 768MB ramu. Tamten sprzęt ma identyczną wydajność, a nawet jest szybszy od czegoś co powstało w 2011r. i to nie jest fair. Cena tego lapa z C-50 to 1200 zł, czyli cena najtańszego laptopa opartego o i3, czy dual core, który będzie chodzić, jak burza.
Przeciętny, niezorientowany do końca użytkownik komputera, nie będzie sobie zdawał sprawy z tego, że właśnie został zrobiony w bambuko i sprzedano mu coś, co jest wolniejsze od telefonu komórkowego i nie nadaje się do jakiejkolwiek pracy, a cena już całkowicie miażdży.
Wersja z 1.6GHz już jest w miarę spoko i jestem zadowolony z wydajności, okazał się, ze za 1600zł można kupić coś co pełni rolę "kombajnu multimedialnego i maszyny do ciężkich zadań przy wadze kilograma i baterii starczającej na 10 godzin". Filmy full HD działają płynnie, wyjście HDMI pięknie rozszerza pulpit o drugi ekran i pozwala na raz i oglądać film na zewnętrznym tv i przyjemnie pracować na wewnętrznym monitorze.