Ciekaw jestem, czy ktoś z Was miał podobne kłopoty, co ja. Raz na jakiś czas nie mogę złapać fixa. GPS widzi 10-12 satelit, ale nie łapie sygnału na żadnym. Potem za chwilę już łapie na 7-8. Niestety, taka "awaria" trwa często np. pół dnia albo nawet 2-3 dni. Dzisiaj np. nie mógł złapać od 8:00 do 14:00. Potem, ok. 14:30 złapał na 8 satelitach bardzo silny sygnał (wszystkie kreski) i działał przez cały czas mojego jeżdżenia, czyli do mniej więcej 18:15. Teraz próbuję od 19:30 i znowu nic. Szlag mnie trafia, bo akurat nie działa wtedy, kiedy go rzeczywiście potrzebuję. Jak poruszałem się po okolicach znanych mi bardzo dobrze, to włączył się po 3 sekundach. Złośliwość amerykańskiego systemu, cholera, czy co?